Reklama
Reklama

Magdalena Stępień wyznała, co zrobiła z rzeczami po zmarłym synku. Łzy same płyną

Magdalena Stępień (29 l.) rok temu przeżyła ogromną tragedię. Modelka i była partnerka Jakuba Rzeźniczaka do ostatniej chwili wierzyła, że jej synka, u którego wykryto nowotwór wątroby, jednak uda się uratować. W programie „Mamy czas” ujawniła, co zrobiła z rzeczami Oliwiera.

Magdalena Stępień przez wiele miesięcy walczyła o życie synka. W styczniu 2022 roku była partnerka piłkarza Jakuba Rzeźniczaka poinformowała na Instagramie, że podczas rutynowych badań u zaledwie półrocznego wówczas Oliwiera, wykryto 12-centmetrowy złośliwy guz na wątrobie. 

Magdalena Stępień rok temu pożegnała synka

Chłopczyk trafił do izraelskiej kliniki, jednak, jak ujawniła Stępień w pożegnalnym wpisie, rak okazał się bardziej agresywny niż ktokolwiek przypuszczał:

Reklama

"Choroba Oliwierka niestety szybko rozprzestrzeniła się i zabrała naszego Aniołka tutaj na Ziemi Świętej, w Izraelu".

Maleństwo odeszło krótko po swoich pierwszych urodzinach. Rodzice, mimo dzielących ich różnic i nieporozumień, połączeni wspólną tragedią, czuwali przy nim do końca. Jak ujawniła Magdalena Stępień w programie „Obgadane”, nadzieja towarzyszyła jej do ostatniej chwili: 

„To był szok. Ja cały czas wierzyłam, że to będzie coś innego, że to nie będzie najgorszy rak z możliwych. To jest niesamowite, jaką matka ma wolę walki. Nie dopuszczasz do siebie myśli, że on może umrzeć. Gdybym wiedziała, że on odejdzie, chciałabym te ostatnie godziny być przy nim. A ja już się obudziłam, jak saturacja zaczęła spadać, więc już wiedziałam, że idzie koniec. Słyszałam tę saturację, ale mówię: Nie, to może tylko chwilowe, zaraz wszystko się ułoży”. 

Magdalena Stępień: co zrobiła z rzeczami Oliwiera?

W rozmowie z Agnieszką Matracką w programie „Mamy czas” na kilka dni przed rocznicą śmierci Oliwiera, Stępień ujawniła, co zrobiła z rzeczami, należącymi do synka. Jak podkreśliła, było jej bardzo ciężko rozstać się z pamiątkami po ukochanym dziecku, jednak czuła, że powinna to zrobić:

"Ja chciałam, żeby to żyło, to wszystko, co było po nim. Przekazałam te ubranka. Wierzyłam w to, że jak będę widziała synka mojej koleżanki w nich, to że będę jeszcze bardziej czuła jego obecność. Wiadomo, że to było trudne, ale chciałam przekazać te ubranka, bo one po prostu by leżały wtedy. Patrzyłabym na nie i jeszcze bardziej cierpiała, że nie mogę ich mu założyć, a tak to wiedziałam, że będą służyły innym dzieciom i te dzieci będą w nich chodzić. Oliwierek będzie na pewno patrzył z góry i mówił: fajnie, że służą komuś te wszystkie rzeczy, zabawki. Musiałam tak zrobić, tak wtedy czułam, chciałam to przekazać dalej". 

Magdalena Stępień w udzielonym jesienią ubiegłego roku wywiadzie dla programu „Tak mamy” ujawniła, że odkąd usłyszała dramatyczną diagnozę, obsypywała synka prezentami. Jak tłumaczyła:

„Kiedy mi mówili, że jest już źle, to chciałam z nim  robić wszystko, bawić się,  kupować mu nowe ubranka, przy każdej zabawce myślałam, że może to już będzie ostatnia. Chciałam dać mu dobre życie, chociaż on już tak cierpiał Teraz jak patrzę w niebo, to mówię: synku, mama zrobiła wszystko, żebyś żył normalnie”. 

Magdalena Stępien chce pomagać innym

Niektóre rzeczy Oliwiera Stępień zdecydowała się zachować, jednak, jak wyznała w programie „Mamy czas”, wie, że przyjdzie czas, by także je oddać, chociaż jeszcze nie teraz:

"Część rzeczy nadal jest. To miejsce, gdzie Oliwera przebierałam, cały przewijak, jego rzeczy nadal stoją. To jest nietknięte, czekam na odpowiedni moment, żeby to przekazać komuś, kto będzie tego na pewno potrzebował, ale nie jestem do końca gotowa". 

Po śmierci synka Stępień sens życia odnalazła w pomocy rodzicom, którzy przeżyli podobną tragedię. Jak wyjaśnia w wywiadach, utrata dziecka jest czymś tak niewyobrażalnie strasznym, że ludzie wolą udawać, że się w ogóle nie zdarza. W rezultacie ci, którzy doświadczyli takiej tragedii, są pozostawieni sami sobie

Nie wszyscy jednak rozumieją terapeutyczną wartość mówienia o żałobie. Stępień nie kryje, że często spotyka się z zarzutami o lansowanie się na tragedii. 

Zobacz też:

Stępień mówi o „toksycznej wydzielinie”. Podsumowała Rzeźniczaka w kilku słowach

Wzruszona Magda Stępień wspiera pacjentów onkologicznych. Wspomina synka

Magdalena Stępień nie wytrzymała w programie. Polały się łzy

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Magdalena Stępień | Jakub Rzeźniczak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy