Reklama
Reklama

Magdalena Wróbel: Pracowała jako sprzątaczka. Rola w popularnym serialu była dla niej zaskoczeniem

Magdalena Wróbel (30 l.) jest na początku aktorskiej drogi, ale dzięki serialowi "Dziewczyny ze Lwowa" już zdobyła ogromną sympatię widzów.

Aktorka obsadzona została w jednej z głównych ról - przebojowej Ukrainki Poliny. "Rewii" opowiada, jak reaguje na przejawy sympatii i czemu w Zakopanem mylą ją ze sprzedawczynią.

Rola Poliny to dla pani duże wyzwanie?

Magadlena Wróbel: - Pamiętam, jak pewnego pięknego dnia odebrałam telefon. Okazało się, że dzwonił producent serialu z wiadomością, że zostałam obsadzona w jednej z głównych ról. Parę dni później, idąc przez krakowskie Błonia, czułam, jakbym ze szczęścia unosiła się dziesięć centymetrów nad ziemią!

Reklama

Polina to kobieta biznesu. Pani też radzi sobie w życiu?

- Kilka lat temu pracowałam w Kanadzie jako sprzątaczka. Wszystko po to, żeby zarobić na zwiedzanie Toronto i Nowego Jorku. Pamiętam moje zdziwienie, kiedy pracowałam u pewnej bogatej rodziny. Mieli perskie dywany, ale przykryte folią, żeby się nie kurzyły. Nie wiedziałam, jak się zabrać za sprzątanie. Mimo takich dziwactw, dobrze wspominam tamten czas. Może dlatego, że traktowałam to wszystko jak przygodę.

Do szkoły teatralnej dostała się pani za pierwszym razem?

- Tak, ale dwa lata po maturze. Wcześniej marzyłam o karierze malarki i próbowałam sił na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Do tej pory maluję, ale tylko hobbystycznie.

Skoro chciała pani malować, skąd pomysł, by zostać aktorką?

- Życie bywa przewrotne. Pamiętam, że w trakcie studiów zaproszono mnie na casting do serialu "Anna German". I na tym castingu rozpłakałam się i powiedziałam, że nie pójdę do telewizji. Człowiek planuje, marzy, a ktoś na górze się z tego śmieje...

Ludzie już zaczepiają panią na ulicy?

- To zawsze jest miłe, kiedy ktoś serdecznie się uśmiecha w tramwaju czy metrze. Tak po ludzku. Nie spotkałam się z przykrymi komentarzami pod moim adresem. Raczej zdarzają mi się zabawne sytuacje. Niedawno byłam z mamą w Zakopanem i kupowałam klapki na basen. Widzę, że mężczyzna, który mi je sprzedaje, rozpoznaje mnie, ale nie wie skąd. Pyta więc: - Czy pani w zeszłym sezonie sprzedawała tu kukurydzę?

Jak wyobraża sobie pani przyszłość?

Nie chcę planować, bo jak mówi porzekadło: Człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi.

***

Zobacz więcej materiałów:

Rewia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy