Maja Bohosiewicz zabrała dzieci do cyrku! Internauci oburzeni!
Maja Bohosiewicz (27 l.) bardziej jest obecnie znana z tego, że jest matką dwójki dzieci, niż z tego, że jest aktorką. Na jej profilu w mediach społecznościowych zawrzało, gdy celebrytka pochwaliła się wizytą w cyrku, do którego zabrała swoje pociechy…
Aktorka znana głównie z ról serialowych, obecnie spełnia się jako mama. Razem ze swoim partnerem Tomaszem, który od pewnego czasu sam prowadzi swój profil w mediach społecznościowych, ma dwójkę dzieci: syna Zacharego (2 l.) i córkę Leonię (1 r.).
Gwiazda większą karierę zrobiła, pokazując życie codziennie w mediach, niż swoją grą aktorską. O ile Maja może pochwalić się sporą grupą fanek i może liczyć na ich wsparcie, tak niestety pod najnowszym zdjęciem celebrytki nie zabrakło negatywnych komentarzy. Wszystko przez wizytę w cyrku.
Bohosiewicz postanowiła właśnie w ten sposób zorganizować rozrywkę dla swoich pociech i przyszłego męża:
"Byliśmy dzisiaj w cyrku. Przez 3h dzieci siedziały z otwartymi buziami i krzyczały : Ooo!!! Widzieliśmy skoki motocyklowe, piękne choreografie akrobacji na szarfach, rzucanie tortami z bitą śmietaną i chodzenie po linie. Teraz powstało nowe marzenie żeby wyjechać do Niemiec na prawdziwe cyrkowe show z orkiestrą na żywo" - pisała zachwycona Majka pod zdjęciem z cyrku.
Nie od dziś wiadomo, że miejsce takie jak arena cyrkowa są torturą dla zwierząt, które dla uciechy oglądających tracą życie na wolności i zmuszane są do robienia sztuczek. Widać, fani Majki są bardziej świadomi, niż ona sama i postanowili napisać, co myślą o tego typu rozrywce.
"Jeżeli cyrk to tylko bez zwierząt. To jaka krzywda dzieje się tam tym biednym i bezbronnym istotą rozrywa serce na strzępy", "Ja będę starała się uczyć od małego moich dzieci przekonania, że zwierzęta w cyrku cierpią. Po cichu liczę na to, że zanim będę mieć własne dzieci, to będzie to już dawno zakazane" - pisali internauci.
Bohosiewicz postanowiła się bronić i odpowiedziała na pytanie, czy w tym cyrku były zwierzęta:
"Tak, aczkolwiek chodzą tylko konie, bez żadnej tresury oraz wielbłądy. Po prostu przechadzają się po scenie. A z pierwszej ręki wiem, że te zwierzęta to ich wielka miłość i są traktowane po królewsku. Co oczywiście nie zmienia faktu ze jestem przeciw, wolałbym żeby w cyrku byli tylko ci, którzy sami o tym zdecydują" - pokrętnie pisała Maja.
Ta wypowiedź nie uspokoiła jednak internautów, którzy nadal drążyli temat. Maja z kolei przyznała, że sama jest za tym, by miejsce tygrysów było w Afryce. Niewiedza na temat pochodzenia tych zwierząt również została oczywiście jej wytknięta.
"Jestem przeciwniczka meczenia zwierząt. Do cyrku poszliśmy na zaproszenie Bożeny, nawet nie zapytałam czy będą zwierzęta. A teraz post factum, z racji tego, że wszystkie show, które zrobiły na nas wrażenie, były typowo akrobatyczne i nie było tygrysów, fok, słonia, itp. Próbuję jakoś uspokoić własne sumienie" - przyznała w końcu celebrytka, odpierając kolejne argumenty pisane przez internautów.
Może następnym razem Bohosiewicz trochę dłużej zastanowi się, czy warto tylko dla uciechy jej i dzieci zezwalać na dręczenie zwierząt. Przynajmniej taką nadzieję mają jej fanki.
***
Zobacz więcej materiałów wideo: