Maja Hyży wie, co musi zrobić, ale zwleka. Taka decyzja wymaga odwagi
Maja Hyży (34 l.) stanęła przed perspektywą poważnej operacji. Po konsultacjach z lekarzami zrozumiała, że nie istnieje inny sposób rozwiązania jej problemu. Mimo to, czemu trudno się dziwić, odwleka podjęcie ostatecznej decyzji. Skutki uboczne są bowiem trudne do przewidzenia..
Maja Hyży od pewnego czasu zmagała się z nawracającymi chrypkami. Dla każdego byłby to sygnał alarmowy, a co dopiero w przypadku osoby, której gardło jej podstawowym narzędziem pracy. Jak wspominała Hyży w rozmowie z „Super Expressem”:
„Miałam problemy po koncercie. Zaraz dostawałam chrypy, to nie było takie ok, bo jeżeli miałam kilka koncertów dzień po dniu, to nie dawałam rady fizycznie”.
Piosenkarka postanowiła poddać się kompleksowym badaniom. Diagnoza poważnie ją wystraszyła. Jak się bowiem okazało, problem, z którym się zmaga, można rozwiązać tylko chirurgicznie.
Jak wyznała Hyży w rozmowie z „Super Expressem”, nie jest zachwycona perspektywą pójścia pod nóż:
„Byłam na badaniach no i pani mi powiedziała, że mam guzki na migdałach, które trzeba wyciąć. Ja ogólnie jestem taka mocno anginowa no i nie idzie to w parze z moim wokalem".
Jak ujawnia piosenkarka, dokąd w pełni dotarło do niej, że powinna pilnie umówić się na operację, robi wszystko, by odwlec nieuniknione. Trudno się dziwić jej obawom. Z reguły hospitalizacjom rzadko towarzyszy radość i entuzjazm.
Na dodatek Hyży w rozmowie z tabloidem przyznaje, że nikt nie jest w stanie przewidzieć skutków ubocznych:
„Brak czasu i chęci, też stres i strach przed tym co może być po. Odwlekałam to no i chyba zdrowie samo zadecydowało za mnie, że już chyba czas najwyższy coś zrobić z tym. Miałam też mieć wycinane migdały, ale ze względu na to, że jestem osobą śpiewającą, to boję się, że stracę głos, że będę musiała się na nowo uczyć wszystkiego. Znam takie osoby, które musiały na nowo szukać dźwięku i swojego głosu. No ale czas najwyższy".
Problemy z gardłem nie są jedynymi, z jakimi zmaga się Maja Hyży. Piosenkarka nigdy nie ujawniła dokładnej diagnozy, jednak wiadomo, że ma za sobą co najmniej 7 operacji z zakresu chirurgii twardej. Jak wyznała w rozmowie z Jastrząb Post:
„To były ciężkie operacje. Ja do tej pory mam problemy z biodrami, sporo się działo. Ból, rehabilitacja, stawianie pierwszych kroków – to brzmi śmiesznie, ale jak miałam 17 lat, to musiałam się na nowo uczyć chodzić, tyle leżałam w łóżku. Przeżyłam swoje”.
Nic dziwnego, że do kolejnego pobytu w szpitalu podchodzi bez entuzjazmu. Zwłaszcza że nie ma żadnej gwarancji, czy po operacji odzyska pełnię możliwości wokalnych. Jak wyznała w „Super Expressie”, może jej się zmienić barwa głosu:
"Może być albo gorzej, albo tak samo, albo lepiej, że mogę mieć wyższą skalę. Różne są opcje, dlatego jeszcze bardziej się denerwuję".
Zobacz też:
Maja Hyży nie gryzła się w język komentując możliwości wokalne Luny. "Obniżyliśmy poziom"
Najpierw zaręczyny, a teraz to. Maja Hyży podzieliła się cudowną nowiną