Maja Rutkowski kupiła znicze za kilka tysięcy zł. "Trumna nie ma kieszeni"
Maja Rutkowski (37 l.) i jej mąż Krzysztof Rutkowski (61 l.) na brak pieniędzy narzekać nie mogą. Fortuna, której dorobili się dzięki działalności detektywistycznej pozwala im na to, aby wieść iście królewskie życie. Przy okazji dnia Wszystkich Świętych para zdecydowała się na zakup zniczy wartych kilka tysięcy złotych. Choć 1 listopada obchodzili z rozmachem, to jednak zapewniają, że najważniejsza jest pamięć po zmarłych, a nie wartość dóbr materialnych.
Maja Rutkowski nigdy nie ukrywała, że jest kobietą wyjątkowo majętną. Żona najsłynniejszego polskiego detektywa niejednokrotnie tłumaczyła mediom, że jako posiadaczka wielkiej fortuny wcale nie jest zależna od męża. Mało tego, Maja Rutkowski przekonywała, że saldo jej konta jest wyższe niż Krzysztofa Rutkowskiego. Mimo to, ukochany mąż nie przestaje zasypywać celebrytki fantastycznymi prezentami. Niedawno kupił swojej wybrance wysadzaną kryształkami, elitarną torebkę.
Rutkowscy starają się wykorzystywać pieniądze nie tylko na siebie, ale także ludzi ze swojego otoczenia, również na tych, którzy już odeszli. Żona detektywa postanowiła w godny sposób uczcić pamięć bliskich zmarłych i nabyła unikatowe znicze, których wartość przyprawia o zawrót głowy. Na usprawiedliwienie tej rozrzutności Maja Rutkowski ma jednak ważny argument. Zakupione przez nią znicze są bowiem neutralne dla środowiska. W odróżnieniu od niskiej jakości, tanich odpowiedników mogą służyć parę lat zanim trafią do utylizacji.
"Lubię coś dobrego jakościowo kupić. Zamówiłam i wydałam około kilku tysięcy na znicze na grobie Krzysztofa rodziców. Kupiłam po 300 lub 400 złotych na zamówienie w Kałużynie, ale one spokojnie stoją na tym grobie dwa lata. Nie chcę zanieczyszczać środowiska, teraz takie elektryczne na baterie wkłady. Wydaję, ale rozsądnie. Życie jest takie ulotne, my nic ze sobą nie zabierzemy (...)" - zdradziła Maja Rutkowski w wywiadzie dla "Super Expressu".
Pomimo tego, że żona detektywa może sobie pozwolić na wielkie wydatki, ma świadomość, że wszelkie dobra tego świata są nic nie warte w obliczu nieuchronnej śmierci. Sama przyznała, że do grobu nikt nie jest w stanie zabrać pieniędzy czy luksusowych przedmiotów.
"Te pieniądze i rzeczy materialne są nic niewarte. Trumna nie ma kieszeni" - powiedziała szczerze Maja Rutkowski w rozmowie z dziennikarzami "Super Expressu".
Od wielu lat opinię publiczną rozpalają dyskusje na temat zasadności generowania gigantycznych ilości śmieci będących pozostałością po Wszystkich Świętych. Szkło i plastik wykorzystywane do produkcji zniczy oraz sztucznych wiązanek nierzadko ozdabiają groby przez zaledwie kilka dni, by później trafić na śmietnik. I choć spora część z nich trafia do recyklingu, to jednak nawet podczas nowoczesnych procesów przetwórczych nie da się uniknąć wpływu na środowisko.
Maja Rutkowski zapewnia, że wydając fortunę na ekskluzywne znicze ma na względzie m.in. świat przyrody. Żona detektywa Rutkowskiego daje dobry przykład. Niestety niewiele osób będzie w stanie pójść w jej ślady, bowiem elektryczne znicze, na które się zdecydowała to niebagatelny wydatek. Maja Rutkowski uwielbia czas Wszystkich Świętych. Atmosfera listopada skłania ją do zadumy nad ulotnością życia.
Niestety jej mąż nie jest wielbicielem spacerów po cmentarzach. Gdy dowiedział się, że nie odebrała ważnej przesyłki i zamiast tego pojechała sprzątać groby, bardzo się zdenerwował. I choć Krzysztof Rutkowski powinien być wdzięczny, że żona troszczy się o mogiłę jego rodziców, to jednak w jego życiu obowiązują nieco inne priorytety.
Zobacz też:
Paulina Smaszcz pokazała swoją mamę! Wybrały się wspólnie na cmentarz
Po rozstaniu z Wojciechowską rzucił pracę w telewizji. A teraz taka sensacja o Kossakowskim!
Nakręcił "Potop" i "Znachora". Nie udałoby się, gdyby nie ta Rosjanka