Maja Sablewska zwyzywana na ulicy
Maja Sablewska (32 l.) twierdzi, że za swoją oryginalność musi płacić wysoką cenę. Ostatnio zwyzywana została w Gdańsku przez jednego z przechodniów. O co poszło?
Celebrytka nie ukrywa, że garderoba i to, co ma na sobie, jest dla niej bardzo istotne. Dlatego boli ją, że Polkom, szczególnie tym z małych miasteczek, wciąż brakuje pomysłowości i odwagi w kreowaniu własnego wizerunku.
Ona sama często jest atakowana za swoją kreatywność, tak jak ostatnio w Trójmieście...
"Byłam w Gdańsku i miałam kapelusz. Nagle się okazało, że ktoś tam już mnie wyzywa od takich czy innych, bo nie spodobał się temu komuś mój strój" - opowiada agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.
"Niestety, żyjemy w takim świecie, kiedy odważni są ci, którzy psioczą, którzy głupio gadają. Ale najważniejsze to się nie przejmować tym, co ludzie mówią, tylko robić to, co leży w naszym sercu i nie bać się, bo czas leci, nie cofniemy tego, co za nami".
Sablewska podkreśla, że zawsze była osobą oryginalną i nawet kiedy nie miała pieniędzy na markowe ciuchy, kupowała wielkie bluzy w second handzie, owijała się paskiem i robiła z tego sukienkę.
"Koleżanki w szkole, pamiętam, mówiły, że to nie jest najlepszy pomysł, ale mnie się podobało".
Obecnie najbardziej podoba jej się styl ubierania mieszkańców Londynu, dlatego często na zakupy jeździ właśnie do stolicy Wielkiej Brytanii.