Majdan się stacza
35-letni piłkarz i mąż (chyba już niedługo) Doroty Rabczewskiej (23 l.) przeżywa ostatnio załamanie nerwowe, związane najprawdopodobniej z odejściem Dody. Komplikuje mu się nie tylko życie prywatne.
"Fakt" słusznie zauważył, że Radek od niedawna przeżywa same porażki - ze znanego klubu Wisła Kraków trafił do kiepskiej Pogoni Szczecin. Potem wybuchła głośna afera związana z pobiciem przez Majdana dziennikarza w nocnym klubie, za co grozi mu do pięciu lat więzienia, a podczas meczu z Wisłą Płock piłkarz zaatakował sędziego bocznego. Do tego niedawno Doda ogłosiła publicznie, że złożyła pozew rozwodowy z powodu zdrad Radka.
Dlatego właśnie jest sfrustrowany i przybity. Podczas ostatniego meczu przeciwna drużyna wbiła Pogoni Szczecin aż sześć goli, a trzeba zaznaczyć, że Majdan jest bramkarzem.
"Mam dość. Niech ten sezon już się skończy. Kosztował mnie więcej bólu niż cała moja piłkarska kariera" - mówi załamany.
Radek nie pojawił się na poniedziałkowym treningu. Trener Pogoni, Bogusław Baniak (49 l.) próbuje tłumaczyć nieobecność Radka, ale jego słowa nie brzmią do końca przekonująco:
"Radek jest usprawiedliwiony, ponieważ załatwia osobiste sprawy w Warszawie. Żal mi go bardzo, ponieważ jest rozbity psychicznie."
"Prowadzę tego chłopaka od początku jego kariery, ale zastanawiam się, czy w następnym spotkaniu nie postawić na Gu (Gu - Brazylijczyk, drugi bramkarz Pogoni - red.)."