Majdan: "Straciłem wszystko"
"Były reprezentacyjny bramkarz stracił miejsce w Polonii i kontrakt z jedną ze stacji telewizyjnych" - pisze jeden z dzienników. Do tego dochodzi zakończona znajomość z Dorotą Rabczewską...
Życie Radosława Majdana po incydencie w Mielnie, gdzie został zatrzymany za znieważenie policjanta jest skończone... (ZOBACZ)
"Po zwolnieniu z aresztu Majdan wrócił do klubu, ale trener Czarnych Koszul Jacek Zieliński nie wstawił go do kadry na pierwszy mecz ligowy z Legią. W trakcie gry kontuzji doznał Sebastian Przyrowski i wszedł za niego Michał Gliwa. Zaprezentował się na tyle dobrze, że teraz jest zmiennikiem Przyrowskiego, a Majdanowi przypadła rola trzeciego golkipera" - pisze "Fakt".
Majdan jest zaszokowany decyzją trenera: "Nie kryłem zdziwienia, gdy trener zdecydował, że Michał zajmie miejsce na ławce w tamtym meczu. To nie była wspólna decyzja. Czułem się przygotowany do gry. Ale trudno, nie miałem specjalnego wyboru i musiałem się z tym pogodzić" - żali się na łamach tabloidu.
Bramkarz zdaje sobie sprawę, że jego kariera jest już skończona. Mimo że w tym sezonie może już nie zagrać, nie opuszcza Konwiktorskiej: "Miałem propozycję przejścia do jednego z klubów ekstraklasy, jeszcze przed fuzją Polonii z Groclinem, ale poproszono mnie, bym został. Teraz nie myślę o odejściu, chociaż obecna sytuacja nie jest dla mnie komfortowa. Mam jednak dług wdzięczności wobec Polonii, bo gdyby mnie wyrzucono z tego klubu, pewnie nie znalazłbym już nigdzie pracy" - mówi.
"Musiałem zapłacić 50 tysięcy złotych kaucji, a także straciłem kontrakt z jedną ze stacji telewizyjnych. Jak się z tym czuję? Źle, bardzo źle. Pewnie każdy na moim miejscu czułby to samo" - dodaje.
Przypomnijmy, że do strat należy doliczyć jeszcze znajomość z Dorotą Rabczewską, która w jednym z ostatnich wywiadów skrytykowała otwarcie osobę swojego byłego męża odcinając się od niego raz na zawsze.