Majewska i Korcz tworzą zgrany duet od 50 lat. Oto co naprawdę ich łączy
Alicja Majewska i Włodzimierz Korcz od 50 lat tworzą zgrany duet, ale tylko na scenie. Wielokrotnie, i to do dzisiaj, muszą tłumaczyć, że wcale nie są małżeństwem. W pamięci widzów tak mocno utrwalił się ich wizerunek jako nierozerwalnej pary, że trudno wyobrazić sobie, iż mogłoby być inaczej. Nie przyjmuje tego do wiadomości również i sama wokalistka. "Praca z Korczem to oczywistość!" - deklaruje.
Alicja Majewska i Włodzimierz Korcz poznali się w 1971 roku. Artystka dobrze to pamięta, bo właśnie wtedy - jak czytamy w "Twoim Stylu" - kompozytorowi urodził się syn z trwającego do tej pory małżeństwa z aktorką Elżbietą Starostecką. Pomimo iż piosenkarka sama miała później męża, zmarłego w 1990 roku konferansjera Janusza Budzyńskiego, i tak ciągle łączono ją z partnerem scenicznym.
"I choćbyśmy nie wiadomo ile razy to tłumaczyli, to zawsze przyjdzie ktoś, kto powie: 'A pani mąż poszedł do garderoby' i tak dalej. No i dobra" - wspominała w rozmowie z "SE".
A tymczasem łączy ich przede wszystkim praca, która po tylu latach spędzonych razem stała się także silną przyjaźnią. Majewska od początku postawiła na muzyka i nigdy ani tego nie żałowała, ani nie kwestionowała.
"Praca z Korczem to oczywistość! (...) Inna możliwość nie przeszła mi przez głowę. Trudno uwierzyć, że to już tyle czasu. (...) Przeszliśmy razem 50 lat. I to nawet dziarskim krokiem, nie kuśtykając. Choć może parę potknięć było..." - skomentowała gwiazda w najnowszym wywiadzie.
Pomimo sporej różnicy charakterów jakimś sposobem Majewskiej i Korczowi udało się dogadać i co więcej, stworzyć nierozerwalny sceniczny duet. Wokalistka opisuje dynamikę ich relacji w bardzo obrazowy sposób.
"Bo Włodek wie coś od razu i na pewno, a ja ewentualnie i po chwili. I on ma prawo być zniecierpliwiony moją niepewnością, zwłaszcza kiedy sprawa dotyczy obojga. Ostatnio spieramy się o listę piosenek na jubileusz. Rzucam tytuł, co do którego mam wątpliwości. On: 'Przecież już to klepnęłaś'. 'Nie, Włodku, nie klepnęłam, chcę przegadać'. On sarka: 'Ja mam tak z tobą całe życie'. Na co ja: 'I tak już będziesz miał!'. Bo ja zawsze będę roztrząsać, wątpić" - przyznała 76-latka.
Po raz kolejny Majewska podkreśliła, że natrafienie na Korcza było najlepszym, co jej się w życiu zawodowym przytrafiło. Ale nie tylko on w nią wierzył i dmuchał w jej skrzydła.
"Gdyby [Włodzimierz] tu był, dodałby: 'bo nikt inny z Alką nie wytrzyma'. Wiem, że miałam szczęście, trafiając na niego. Sama nie potrafiłam się przebijać. To inni dostrzegali we mnie potencjał. Mąż twierdził, że gdyby to od niego zależało, w radiu nadawaliby tylko moje piosenki. To on wypatrzył Włodka. Dzięki temu miałam szansę nie stać w miejscu, tylko drobnymi kroczkami iść do przodu. Włodek pisał oratoria, pastorałki - było nad czym pracować; nie, że w kółko śpiewałam 'Żagiel' [utwór 'Jeszcze się tam żagiel bieli' - przyp. aut.]. Odkąd pamiętam, co jakiś czas słyszę, że znowu się rozwinęłam. Zastanawiam się: hm, od jakiego dna musiałam zaczynać" - wyjawiła w wywiadzie.
Na linii Majewska-Korcz często pojawiają się napięcia. Kompromisy są dla nich koniecznością, a nieustanne przekomarzania - językiem komunikacji.
"Ile się nawalczyłam z Włodkiem, żeby na scenie nie nosił piterka [portfela]. On uważa, że ważne rzeczy trzeba trzymać przy sobie. I przez piterek odstaje mu marynarka. Ludzie, kto przy zdrowych zmysłach tak sobie poszerza biodra?! A jak długo nosił te (...) [grube] brwi! Kiedyś ktoś mu obciął i wyrosły bujniejsze, więc nie chciał ruszać. A ja mówię: 'Włodek, ile nam jeszcze zostało - pięć, dziesięć lat? Obcinaj, co ci zależy'" - podzieliła się anegdotą kobieta.
Okazuje się jednak, że Korcz podchodzi do swojego zawodu zupełnie serio. Podobny charakter miały jego komentarze na temat wyglądu Majewskiej, która - jak przytacza Joanna Nojszewska - w cekinach miała prezentować się "jak żona dyrektora cyrku".
Bardzo poważnie traktuje też własną twórczość. Kiedy na początku ich współpracy pani Alicja powiedziała wprost, że nie podoba jej się utwór zaproponowany przez doświadczonego aranżera, kompletnie nie spodziewała się takiej reakcji.
"Wkurzyło go to. Wtedy dotarło do mnie, że artysta wyrywa dzieło z siebie i kiedy pokazuje światu, uważa, że ma kształt ostateczny i jest dobre. Od tamtej pory staram się nie robić tego błędu. Zrozumiałam, że to niestosowne" - zdradziła w rozmowie z portalem.
Mimo to Korcz nie raz czuł się przez nią niedostatecznie pochwalony.
"Włodek twierdzi, że wielokrotnie, kiedy proponował mi piosenki, nie doceniałam ich. Przyznaję: parę razy faktycznie się nie poznałam. A przecież Włodek to ewenement: że jemu się nie skończyły pomysły w głowie. Koledzy z tego pokolenia albo już nie piszą, albo umarli..." - mówi "Twojemu Stylowi" o starszym o pięć lat koledze.
Korcz często zarzuca koleżance, że "twórczo się dla niej napina, a jej się nie chce". Rezerwa artystki zazwyczaj nie wynika jednak z lenistwa, tylko z obawy, iż nie będzie w stanie danego utworu poprawnie zaśpiewać. Zwykle jednak nie ma racji i - jak sama mówi - "wychodzi na jego". Tego typu spory stały się już ich osobliwym rytuałem. Na szczęście w innych kwestiach potrafią się porozumieć.
"(...) Ten związek tak długo trwa, bo spieramy się w drobiazgach, lecz do spraw zasadniczych, światopoglądowych mamy podobny stosunek. A w kwestii pieniędzy zawsze mówimy: 'Nie, ty weź więcej, tobie się bardziej należy'. Ważne, bo z tego powodu ludzie się często zawodowo rozstają. Reasumując, jestem przez Włodka zaopiekowana artystycznie. Mimo że z zewnątrz bywam postrzegana jako męczennica. I czasem się nią czuję" - kwituje Majewska.
Zobacz też:
Alicja Majewska ogranicza ilość koncertów w 2025 roku. "Jestem troszkę przytłoczona"
Alicja Majewska pochwaliła się domem. Niewiarygodne, jaką tajemnicę skrywa jej poddasze