Majka Jeżowska brutalność męża wzięła za objaw namiętności!
Majka Jeżowska za miłość do Janusza Komana omal nie zapłaciła utratą głosu...
Kiedy w 1986 roku w Opolu na jednej scenie stanęły Krystyna Prońko (69) i Majka Jeżowska (55), by zaśpiewać w duecie piosenkę "On nie kochał nas" o parze przyjaciółek, które rozdzieliła miłość do jednego mężczyzny, w świat poszła plotka, że... śpiewają o sobie.
W kuluarach szeptano, że przed laty Majka Jeżowska, będąc studentką Krystyny Prońko w Akademii Muzycznej w Katowicach, odbiła partnera swojej pani profesor, uznanego kompozytora, Janusza Komana.
I mimo że minęło wiele lat, ta plotka jest ciągle żywa. Prawda wyglądała jednak nieco inaczej.
Czytaj dalej na następnej stronie...
Gdy Majka Jeżowska poznała Janusza Komana, on nie był już w związku z Krystyną Prońko.
- Od rozstania z Krystyną Janusz zdążył mieć romanse z kilkoma innymi kobietami, m.in. z piosenkarką Hanną Banaszak - twierdzi informator tygodnika "Twoje Imperium". A mimo to, jak zdradza, Krystyna Prońko i tak źle zareagowała na wiadomość, że jej studentka spotyka się z Komanem.
- Do tamtego momentu Krysia bardzo lubiła Majkę. Wprowadziła ją na salony, zapoznawała z szychami w branży, często gościła u siebie w domu, zapraszała do udziału w swoich recitalach. Dla początkującej piosenkarki było to ogromne wyróżnienie, bo Prońko w tamtych czasach była gwiazdą największego formatu. Jednak gdy dowiedziała się o związku Janusza z Majką, ta przestała być jej ulubienicą - dodaje.
Majka Jeżowska w latach 80. sprawiała wrażenie panienki z dobrego domu: skromnej, grzecznej i romantycznej. Niestety, jak typowa 20-latka, miała trochę naiwne wyobrażenie o miłości.
Była zafascynowana Rhettem Butlerem z filmu "Przeminęło z wiatrem". Uważała, że mężczyzna musi czasem szarpnąć kobietę za włosy, być brutalny, bo to świadczy o wielkiej namiętności.
- Nic dziwnego, że Koman ją zafascynował, bo oprócz tego, że był zdolnym kompozytorem i wesołym kompanem, miał w sobie coś dzikiego, bywał nieobliczalny - mówi informator "Twojego Imperium".
- Krystyna chyba coś o tym wiedziała, bo żartowała, że na szczęście gdy była z Komanem, miała wilczura, który nikomu nie pozwalał zrobić jej krzywdy - dodaje rozmówca tygodnika.
Czytaj dalej na następnej stronie...
Majka Jeżowska straciła głowę dla Janusza Komana. O 12 lat starszy, uwiódł ją swoim talentem, doświadczeniem, sposobem bycia. Była na drugim roku studiów, kiedy zaszła z nim w ciążę. Wzięli ślub i... to był początek końca.
- Kiedy kobieta rodzi dziecko, zmienia się jej psychika - mówi Majka Jeżowska "Twojemu Imperium". Niechętnie wraca do historii sprzed ponad 30 lat...
- Młoda mama nie myśli już o zabawie, tylko o tym, by zapewnić jak najlepsze warunki dziecku. U mnie to było jak za dotknięciem różdżki. Po narodzinach syna pewne zachowania Janusza stały się dla mnie nie do przyjęcia. W dodatku czasy były ciężkie, przez kilka miesięcy musieliśmy mieszkać osobno. W efekcie było coraz więcej rozczarowań i łez w samotności.
W branży od dawna mówiło się, że Janusz Koman jest "damskim bokserem". I w końcu Majka Jeżowska doświadczyła tego na własnej skórze. O mało nie straciła wtedy głosu.
- Uderzył mnie tylko raz. Trafił w szyję. Wylądowałam w środku nocy na pogotowiu z wylewem do strun głosowych. Gdybym została uderzona ciut mocniej i gdyby pękła mi krtań, straciłabym głos na zawsze! To był gwóźdź do trumny naszego małżeństwa - opowiada.
Wkrótce się rozwiodła, wyjechała do USA i zaczęła nowe życie. Związek z kompozytorem wiele ją kosztował, ale ona nie przekreśla całkowicie tej miłości.
- To było burzliwe małżeństwo, ale przeżyliśmy też fajne chwile. Poza tym zawdzięczam Januszowi wspaniałego syna Wojtka, który odziedziczył po nim wiele talentów. To właśnie Janusz zaszczepił we mnie wiarę, że jestem utalentowaną kompozytorką. Od samego początku komponowałam więc wszystkie swoje piosenki.
Czytaj dalej na następnej stronie...
Jeżowska zapewnia, że to małżeństwo nie zniszczyło jej przyjaźni z Krystyną Prońko. - To prawda, że nasze kontakty bardzo się rozluźniły, gdy byłam z Januszem. Ale gdy się z nim rozwiodłam i wróciłam ze Stanów, odnowiłyśmy znajomość - mówi.
To właśnie Prońko, która zawsze była dla Jeżowskiej wielkim autorytetem i bliską duszą, zdecydowała, że powinny nagrać coś razem.
- Mój amerykański mąż Tom Logan skomponował muzykę, a Krysia dała do napisania tekst Ewie Żylińskiej. Kiedy go przeczytałyśmy, obie zaczęłyśmy się śmiać - wspomina Majka Jeżowska.
- Było dla nas jasne: wszyscy będą plotkować, o kim śpiewamy i że specjalnie zamówiłyśmy takie słowa. Tymczasem autorka pisała o sobie... Do dziś z tym tekstem utożsamia się wiele kobiet. Bo koniec końców babska solidarność zawsze wygrywa!
Tomasz Romankiewicz