Majka Jeżowska załamana. "Mój kochany Leonek nieoczekiwanie, nagle odszedł za tęczowy most"
Majka Jeżowska (56 l.) przeżywa teraz trudny czas. Pod nieobecność wokalistki w domu jej ukochany Leonek „nagle odszedł za tęczowy most”. Był dla niej naprawdę ważny.
Dla wielu ludzi zwierzęta są niczym członkowie rodziny. Tak jest w przypadku Majki Jeżowskiej, która od zawsze dorastała w otoczeniu kotów. W jednym z wywiadów wspominała, że wokół jej rodzinnego domu w Nowym Sączu często plątały się dzikie koty, a ona była tym zachwycona. "W wyobraźni budowałyśmy z siostrą cały koci świat, układałyśmy rodzinne kocie sagi, wymyślałyśmy im imiona i niesamowite przygody" - wyjawiła.
Uważa, że koty są "arcydziełem Pana Boga" i podziwia je za charakter oraz urodę. Bardzo przywiązała się do swojej ukochanej 13-letniej kocicy, Meli, którą podarował jej Piotr Fronczewski. Gdy zwierzę zakończyło swoje życie, wokalistka przygarnęła porzuconego kocura, którego nazwała Xabi Alonso. "Ma piękny puszysty ogon i futro - jest pewnie miksem dachowca z main coonem - i niezwykły charakter. Wszystkich w sobie rozkochuje, pozwala się tulić i nosić na rękach, daje ‘buziaki’ i pilnuje, żebyśmy się nigdy nie nudzili" - opowiadała o nim.
Cztery lata temu z Jeżowską zamieszkał rudowłosy kot, którego nazwała Leon. Niedawno Majka wyjechała z domu, a w tym czasie wydarzyło się coś niespodziewanego i strasznego.
"Serce pęka mi z bólu. Rano dostałam telefon z domu. Mój kochany Leonek nieoczekiwanie, nagle odszedł za tęczowy most. Miał tylko 4 latka! Ruchliwy, zdrowy, skromny... Żywe sreberko. Leonku, dlaczego? Płaczę za Tobą! Dobrze, że byłeś z nami chociaż tak krótko" - miała napisać na Facebooku wokalistka. W komentarzu pod zdjęciem kota dodała, że "urodził się i odszedł od nas w grudniu".
Leosia pożegnała także we wpisie na Instagramie.
***
Zobacz więcej materiałów