Małgorzata Godlewska uciekła przed gwałcicielem! Publikuje zdjęcia!
Małgorzata Godlewska zamieściła w sieci wstrząsający wpis, w którym poinformowała, że cudem uniknęła gwałtu w taksówce. Zamieściła zdjęcie, które zrobiła podczas ataku. "Serio, nie wierzyłam, że coś takiego może się kiedykolwiek wydarzyć. W taksówkach zawsze czułam się bezpiecznie" - zaczęła swój wpis słynna siostra.
Siostry Godlewskie zaistniały w polskim show-biznesie dzięki osobliwemu wykonaniu piosenki "Pada śnieg". Nagranie stało się hitem sieci, a Małgorzata i Esmeralda z dnia na dzień stały się celebrytkami.
Ich pięć minut trwało zadziwiająco długo. Dostały nawet własny program w jednej z muzycznych stacji. Jakiś czas temu mocno się jednak pokłóciły i nie utrzymują już ze sobą kontaktu.
Niedawno dość głośno było o Esmeraldzie, która zaczęła publikować dość niepokojące wpisy w sieci, a ostatecznie zamieściła swoje czarno-białe zdjęcie z informacją, że "nie żyje".
Teraz uwagę mediów zwróciła druga z sióstr. Małgorzata opublikowała bowiem w sieci wstrząsający wpis, w którym poinformowała, że cudem uniknęła gwałtu.
Godlewska wracała z imprezy o 4 nad ranem w centrum Warszawy. Zamówiła taksówkę do domu i wtedy zaczął się jej dramat..
"W pewnym momencie taksówkarz zatrzymał się na parkingu, zablokował drzwi i zaczął ściągać spodnie. Nie mogłam wysiąść i nie chciał mnie wypuścić. Kiedy siedział jeszcze z przodu i właśnie zaczynał się masturbować zaczęłam robić zdjęcie legitymacji, by komuś wysłać, ale mi się nie udało... Zaczął wyciągać do mnie (do tyłu) łapska, chcąc mnie złapać. Jednocześnie mówił, co mam zrobić i co mi zrobi" - opisuje Małgorzata.
Godlewska zaczęła się jednak bronić. Pomocne okazały się jej długie pazury, którymi zaatakowała oprawcę:
"Zaczęłam się bronić, krzyczeć (naprawdę głośno), ściągnęłam szpilkę i poczęstowałam go w głowę obcasem. Dodatkowo dosyć skutecznie broniłam się pazurami. Sami wiecie, jakie mam paznokcie... Krzyk (prawdopodobnie czegoś w stylu "zabiję cię"), szpilka, pazury i kopanie pomogły, bo chyba się przestraszył i otworzył drzwi. Uciekłam, ale bez płaszcza i zakrwawiona... I to nie była moja krew..." - czytamy w dalszej części relacji.
Godlewska dodała, że początkowo nie chciała dzielić się tą zatrważającą historią, ale uznała, że może ona pomóc kolejnym ofiarom. Dodała też, że znajdzie i rozliczy się z taksówkarzem.