Małgorzata Halber wciąż przybita po śmierci taty!
Małgorzata Halber (36 l.) miesiąc temu pochowała ukochanego tatę. Na swoim Facebooku podziękowała za wsparcie i słowa otuchy, które otrzymała nawet od nieznanych jej osób...
Pod koniec lutego w wieku 67 lat zmarł Adam Halber, były polityk i wieloletni dziennikarz Polskiego Radia oraz członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Prywatnie był ojcem znanej prezenterki kanałów muzycznych i dziecięcej gwiazdy z programu "5-10-15".
O Małgorzacie Halber jest głośno od kilku miesięcy, a to za sprawą jej książki "Najgorszy człowiek na świecie", w której opowiedziała o uzależnieniu od alkoholu i marihuany!
Wielu było zszokowanych, że ta na co dzień uśmiechnięta prezenterka Vivy stoczyła się niemal na samo dno, z którego pozwoliła jej odbić się dopiero terapia w klubie AA.
Halber deklaruje, że od miesięcy już nie pije i nie zażywa narkotyków, co zapewne przychodzi jej z wielkim trudem.
Nic więc dziwnego, że tak wielu jej fanów zaczęło się o nią martwić, gdy dotarła do nich informacja o śmierci jej ukochanego taty!
Na swoim Facebooku, wdzięczna za słowa wsparcia, Halber opublikowała bardzo wzruszający wpis!
"Już sama nie wiem co robię: napisałam to, a potem skasowałam, a teraz chcę napisać znowu.
bo te wszystkie wyrazy współczucia naprawdę mi pomagają.
wiem, że ludzie mają swoje życia, samochody i newsfeedy poruszają się w swoim, niezależnym od śmierci Taty tempie, a my z mamą gdzieś zagubione w tym nowym dla nas niezrozumiałym świecie tkwimy jak szpilki, z tym zaskoczeniem, bólem, niezrozumieniem.
I zawsze wydawało mi się, że te kondolencje, te 'wyrazy współczucia' to jest taki karton-gips, papier.
Zawsze byłam po drugiej stronie ze swoim 'nie wiem co powiedzieć, bo tu niewiele chyba można powiedzieć'.
A dzisiaj, będąc po tej stronie zainteresowanej ze zdziwieniem stwierdzam, że to pomaga. Że mnie wzrusza" - napisała Małgorzata kilka dni po pogrzebie.
Od śmierci pana Adama minął miesiąc, Małgorzata próbuje wrócić do normalności, ale wciąż nie jest to dla niej łatwe...
"Sprzątam, gotuję, wyszywam patchwork, chodzę z kotem do weterynarza, wdaję się w bezsensowne konflikty na fejsbuku, ale pod spodem ćmi całyy czas, będzie ćmić.
Pod spodem i tak najważniejsze. Praktycznie codziennie jeżdżę do mamy, bo z kim mamy teraz być jak nie ze sobą. Dwa dni temu obejrzałyśmy tyle zdjęć ile się dało.
Tyle migawek. Pod spodem jest to, że nie mogę do niego zadzwonić (...) Mam nadzieję że tam gdzieś jesteś.
Słyszałam jak spadły te figi z półki trzy kwadranse po tym, kiedy wyszła do mnie lekarka z oddziału intensywnej terapii.
Na pewno gdzieś jesteś, jesteś Duszkiem, z takim wesołym ognikiem w oczach jaki tylko Ty miałeś i mnie pilnujesz. I mi wybaczasz, że jestem głupia" - pisze Małgosia.