Małgorzata Kożuchowska: Dlaczego Jan Englert nie ma do niej serca?
W warszawskim Teatrze Narodowym pracuje od 12 lat. Chce już zakończyć urlop wychowawczy i wrócić na scenę. Ale to nie jest takie proste...
Kiedy mówi, że jest aktorką, myśli przede wszystkim o teatrze. - Bo teatr daje skrzydła, największą pełnię, ale musi też być ta druga osoba, czyli reżyser, który ma dla ciebie propozycje, który o tobie myśli - opowiada Małgorzata Kożuchowska (46 l.).
Aktorka, choć od lat zatrudniona jest w warszawskim Teatrze Narodowym, ostatnio nie dostaje żadnych propozycji...
- Piotr Cieślak (dyrektor Teatru Dramatycznego w Warszawie w latach 1993-2007) "proponował mnie" różnym reżyserom. Myślał, co w danym momencie byłoby dla mnie ciekawe i rozwijające, a jednocześnie interesujące dla widza. Potem przez kilka lat miałam przygodę z Jerzym Jarockim, który, szukając kolejnych przedstawień, myślał o tym, jaką rolę mogłabym zagrać. To było wielkie szczęście. Teraz czuję się trochę bezpańska - zdradziła ze smutkiem.
Rzeczywiście, ostatnią rolą, jaką zagrała na scenie teatru, była "Kotka na gorącym blaszanym dachu", ale gdy zaszła w ciążę, zastąpiła ją Edyta Olszówka. - Pani Edyta gra już dwa lata, dłużej niż pani Małgorzata. Nie jest to zastępstwo, tylko równorzędna odtwórczyni tej roli - powiedział jakiś czas temu Jan Englert.
Małgorzata wprawdzie kilka razy zapowiadała, że jest gotowa, by wrócić do pracy w teatrze, ale nie otrzymywała informacji zwrotnej, jakiejś propozycji. I od trzech lat próżno szukać jej nazwiska na plakatach. Fani aktorki nie mogą się doczekać, kiedy znów zobaczą ją na deskach teatralnych.
Kiedy ponad dwa lata temu wzięła udział w obchodach jubileuszu Narodowego, wszyscy myśleli, że to zapowiedź jej powrotu. Taką nadzieję dawał wpis aktorki na Facebooku z premiery "Kordiana" w reżyserii Jana Englerta. "Cieszę się, że mogę być częścią tego wspaniałego zespołu! Tęsknię za Narodowym i już niedługo, mam nadzieję, znów stanę na jego deskach" - pisała. Niestety kolejne sezony rozpoczynały się bez jej udziału.
Małgorzata z Teatrem Narodowym związana jest od 2005 roku. Zawsze bardzo dobrze wyrażała się o dyrektorze artystycznym, Janie Englercie. Zawsze była wobec niego lojalna. Gdy kilka lat temu zaproponowano jej kontrakt w "X-Factor" na bardzo dobrych warunkach finansowych, zapytała dyrektora o ewentualną zgodę. Englert odmówił, a ona natychmiast zrezygnowała.
Nie miała żadnych oporów, żeby stanąć po stronie dyrektora w procesie sądowym z Grażyną Szapołowską, która została zwolniona z teatru, po tym jak nie przyszła na swój spektakl, pracując w tym czasie w programie "Bitwa na głosy".
Mimo wszystko dzisiaj w teatrze mówi się, że dla aktorki nie ma roli. Nie ma jej kto poprowadzić, jak we wcześniejszych latach. Jan Englert uważa, że decyzja o powrocie leży po jej stronie: - Pani Małgorzata nie została zwolniona i jest nadal członkiem zespołu. Przebywa obecnie na urlopie wychowawczym. Decyzja należy do niej - wyjaśnia.
Małgorzata choć jest gotowa, nie bardzo wie, do czego ma wracać. Na razie koncentruje się na pracy w serialach, czego niestety nie pochwala Jan Englert. - Wszyscy, którzy grają w serialach, mówią, że się rozwijają, ale to nieprawda. Kamera to filmowanie prywatności. Teatr daje szansę bycia kimś innym, zrealizowania się w innej postaci - mówi dyrektor.
Aktorka chce o siebie zawalczyć, ale najpierw musi zakończyć zobowiązania zawodowe, które podjęła. Jest pewna, że wróci do teatru i znajdzie się ktoś, kto pozwoli jej stworzyć niezapomniane role.
***
Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd: