Małgorzata Kożuchowska i Bartek Wróblewski mają co świętować. Aktorka przygotowała niespodziankę
Od ich 10. rocznicy ślubu minął miesiąc, ale dopiero teraz mają czas, by ją uczcić. Zapowiada się wyjątkowo, także dlatego, że... sam na sam. Małgorzata Kożuchowska (47 l.) przygotowała dla Bartka Wróblewskiego (41 l.) wielką niespodziankę! Takie świętowanie to sama przyjemność...
- Mam u Bartka spory dług. Niedawna rocznica ślubu była więc idealnym momentem, by tym razem to jego czymś zaskoczyć. To niełatwe, bo w niespodziankach to mój mąż jest mistrzem - wyznała Małgorzata Kożuchowska w ostatnim wywiadzie.
30 sierpnia minęło dziesięć lat odkąd stanęła z Bartkiem Wróblewskim przed ołtarzem. - Jestem dumna, że nam się udało, kochamy się, jesteśmy razem i mamy syna. Do tego wciąż chce nam się nad sobą pracować, bo wiadomo, że nie zawsze jest różowo. Mamy wspólne marzenia i cele, które chcemy razem realizować. Najbardziej bezcenne jest jednak to wsparcie, które sobie dajemy, nasz dom, nasza rodzina i fakt, że zawsze ktoś na mnie czeka - zdradza zachwycona aktorka.
I cieszy się, że wreszcie, miesiąc po rocznicy ślubu, znalazła czas, by ją z Bartkiem celebrować. Już przygotowuje swojego 4-letniego jedynaka na tygodniowe rozstanie z rodzicami. Ten czas chce spędzić tylko z ukochanym.
Dobrze pamięta chwile, kiedy w Rzymie narodziło się ich uczucie. Bartek wypatrzył ją na lotnisku, gdy oboje wracali z Wiecznego Miasta, gdzie odbył się pogrzeb papieża Jana Pawła II.
- W autobusie, który wiózł nas do samolotu, machnęłam głową, a ponieważ miałam długie włosy i uczesana byłam w koński ogon, końcówkami włosów musnęłam twarz Bartka, nie mając o tym pojęcia - wspomina Małgosia.
Tak zaczęła się ich znajomość. Początkowo gwiazda nie była pewna, czy młodszy od niej o 6 lat, dobrze zapowiadający się dziennikarz informacyjny, to dobry wybór. Ale Bartek błyskawicznie oczarował ją swoją osobowością, poczuciem humoru i mądrością. Pokazał też, że nie da się zdominować. - Tym mnie ujął - zdradza aktorka.
Do tego doszła jego nieprawdopodobna wytrwałość... Kiedy Małgosia pracowała w Teatrze Dramatycznym w Warszawie, nagle po każdym spektaklu zaczęła dostawać bukiety kwiatów.
- Nie ukrywam, myślałam, że to jakiś oszalały wielbiciel. Kończył się sezon, powiedziałam pani z portierni, że jak przyjdzie, chciałabym o tym wiedzieć i zaprosić go na herbatę. Stoję na schodach w Dramatycznym, patrzę na tych wychodzących i wchodzących facetów i czekam, który skręci na schody. Było to bardzo dziwne uczucie. W pewnym momencie widzę, że idzie jakiś młody chłopak. Spodobał mi się, bo miał w sobie coś zawadiackiego, no i do tego brunet - opowiada.
Poszli na herbatę i wyszło na jaw, że on od dawna wiedział, że piękna, znana z telewizji blondynka jest kobietą, u boku której chce spędzić resztę życia. Ona też wkrótce się do tego przekonała.
- Okazało się, że Bartek to nie tylko fajny facet, ale i rewelacyjny tata i idealny mąż. Bez niego nie pogodziłabym pracy z obowiązkami mamy - chwali aktorka.
Chce sprawić mu przyjemność i dlatego już szykuje dla nich podróż niespodziankę. - Małgosia tłumaczy Jasiowi, że będzie musiał zostać przez jakiś czas z dziadkami - zdradza osoba zaprzyjaźniona z gwiazdą.
I chociaż będzie to ich pierwsze dłuższe rozstanie z synkiem, oboje wierzą, że chłopiec nawet nie zdąży za nimi zatęsknić.
***
Zobacz więcej materiałów: