Małgorzata Kożuchowska i Bartek Wróblewski: przed nimi 8. rocznica ślubu!
Małgorzata Kożuchowska (45 l.) pokochała tajemniczego wielbiciela, który przysyłał kwiaty po każdym jej spektaklu. Teraz Bartek Wróblewski (39 l.) jest jej mężem i bardzo się kochają. Wspólnie wychowują synka. W sierpniu będą świętować 8. rocznicę ślubu.
Ta miłość narodziła się w smutnych okolicznościach. Oboje lecieli do Rzymu na uroczystości związane ze śmiercią Jana Pawła II. Małgorzata Kożuchowska, z potrzeby serca, tak wielkiej, że poprosiła reżysera o zwolnienie z prób w teatrze. Bartłomiej Wróblewski cudem zdołał kupić bilet na samolot.
Gdy na lotnisku mężczyzna ujrzał piękną blondynkę, oniemiał z zachwytu. Dopiero po chwili rozpoznał w niej znaną aktorkę. Chciał do niej zagadać podczas lotu, ale zabrakło mu odwagi...
Kiedy już na miejscu zobaczył ją w tłumie na rzymskiej ulicy, pojawiła mu się w głowie myśl, że to coś więcej niż przypadek, ale też nie odważył się podejść. Był już zakochany i absolutnie pewny, że spotkał kobietę życia.
Kożuchowska nie miała jeszcze pojęcia, że stanął na jej drodze mężczyzna idealny, na którego tak długo czekała. Miała za sobą związek z aktorem Marcinem Dorocińskim i fotografem Markiem Straszewskim. Oba okazały się nietrwałe. W gorszych chwilach myślała, że może prawdziwa miłość na całe życie nie jest jej pisana...
Po powrocie do Polski Bartłomiej postanowił jednak zawalczyć o aktorkę. Wykupił bilety na wszystkie spektakle teatralne z jej udziałem do końca sezonu. Za każdym razem przysyłał jej do garderoby bukiet kwiatów. Gdy pewnego razu dołączył liścik, odpisała, żeby przyszedł po spektaklu do garderoby. Sądziła, że tak szarmancko zachowuje się dojrzały mężczyzna - zaskoczyło ją, że tajemniczy wielbiciel jest ...sześć lat młodszy od niej.
Czytaj dalej na następnej stronie
Jej uczucie nie rozkwitło od razu. Poczuła, że zależy jej na Bartku dopiero wtedy, gdy on wyjechał za granicę, by zarobić na studia dziennikarskie (pracował potem jako dziennikarz w TVP). Stęskniona, poleciała do niego, ale na lotnisku nikt na nią nie czekał. Już chciała wracać do Polski, gdy przybiegł zdyszany Bartek ze zmaltretowanymi kwiatami w ręku. Okazało się, że pociąg, którym jechał, nie zatrzymał się na właściwej stacji, i musiał pokonać 5 km biegiem.
- Na początku naszej znajomości rozwinęłam przed Bartkiem czarną wizję życia z aktorką. Powiedziałam, że to egoistyczny, okrutny i często niesprawiedliwy zawód. Bałam się, że się przestraszy, ale musiałam mieć pewność. Nie mogłam go oszukiwać, bo to byłby dom zbudowany na piasku - wyznała w wywiadzie.
Nie przestraszył się, a po trzech latach wzięli bajkowy ślub. Aktorka podkreśla, że mąż jest superkatalizatorem, ma dużą dozę empatii i wyrozumiałości. Do pełni szczęścia brakowało im tylko dziecka. Najwyraźniej Kożuchowskiej - w przeciwieństwie do sukcesów zawodowych - w życiu prywatnym nic nie przychodzi łatwo, bo na potomka małżonkowie czekali sześć lat.
Gdy urodził się Jan Franciszek (imiona otrzymał po dwóch papieżach), radość była przeogromna. Aktorka mogła szybko wrócić do pracy, bo mąż wspierał ją w opiece nad synkiem. W innych sprawach też świetnie się rozumieją, choć każde zostawia sobie margines wolności.
Oprócz wspólnych przyjaciół mają też własne grono znajomych. Ale wiele rzeczy robią razem. Aktorka zabiera męża na zakupy, bo wie, że on doradzi jej najlepiej: patrzy na nią z miłością, ale jest szczery. Potrafią całą noc oglądać rozgrywki US Open, bo oboje są zagorzałymi kibicami tenisa.
Aktorka, dla której wzorem jest udane małżeństwo jej rodziców, cieszy się, że stworzyła równie szczęśliwą rodzinę.
- Mam poczucie, że jest ktoś, kto w razie czego złapie mnie za rękę i powie: Jestem z tobą bez względu na to, jaką decyzję podejmiesz - wyznała.
Mąż jest jej powiernikiem i najbardziej zaufanym doradcą. Ma przy tym świadomość, że nic nie jest dane na zawsze, i miłość - jak wszystko, co ważne - trzeba pielęgnować.
***
Zobacz więcej materiałów z życia celebrytów