Małgorzata Kożuchowska: Tata jest z niej dumny
Konsekwentnie przestrzega wartości wyniesionych z domu. Ostatnio odmówiła sesji do męskiego magazynu, choć zaproponowano jej najwyższą stawkę dla gwiazd.
- Uważnie dobieram role, nie gram ozdobników. Nie przechadzam się nago, zarzucając na prawo i lewo blond włosami dla czyjejś przyjemności - deklarowała w wywiadzie kilka lat temu. I nic się w tej sprawie nie zmieniło. Małgorzata Kożuchowska (45 l.) odmówiła właśnie rozbieranej sesji do "Playboya", choć zaproponowano jej najwyższą stawkę dla gwiazd, czyli 50 tys. zł, i zapewniano, że zdjęcia będą bardzo subtelne.
- Proponowaliśmy sesję artystyczną, wysmakowaną i piękną. W praktyce Małgosia miałaby pokazać tylko plecy. Ale ona nawet o tym nie chciała słyszeć - mówi osoba z magazynu. Kożuchowska podobnych propozycji otrzymuje bardzo wiele. Konsekwentnie odmawia, ponieważ przestrzega wartości, które wyniosła z domu.
Aktorka jest katoliczką, chrześcijańskimi zasadami kieruje się także w pracy. - Cenzorem jest moje sumienie - podkreśla gwiazda. Udział w sesji dla magazynu epatującego seksem absolutnie nie wchodzi w grę. Dzisiaj na decyzje aktorki ogromny wpływ ma to, że jest mamą. Jan Franciszek (2,5 l.) coraz więcej rozumie. W przyszłym roku pójdzie do przedszkola. Gosia nie wyobraża sobie, by na ekranie, w prasie czy Internecie oglądał kiedyś swoją mamę nagą czy nawet półnagą.
Bardzo dumny ze swojej córki jest jej ojciec. Leszek Kożuchowski to wykładowca w Wyższej Szkole Kultury Medialnej i Społecznej w Toruniu, która należy do księdza Tadeusza Rydzyka, oraz autor audycji w Radiu Maryja. Gdy Małgorzata wybrała karierę aktorską, był pełen obaw, czy nie zejdzie na złą drogę, nie zatraci się w pełnym pokus świecie show-biznesu. - Rodzicom było trudno zaakceptować to, co wiąże się z aktorstwem. Negatywne emocje, niepewne jutro czy nagość - wspomina siostra gwiazdy, Maja.
Pierwsza próba dla Małgosi przyszła wraz z początkiem kariery. Do dziś aktorka doskonale pamięta swoje zażenowanie, kiedy pewnej Wigilii z rodziną oglądała swoje odważniejsze sceny w jednym z seriali. - W telewizji pokazywano właśnie "Przeprowadzki". Traf chciał, że gram tam scenę rozbieraną. Stylową, ale zostaję w samych majtkach. Siedzieliśmy całą rodziną przy stole, umilkły rozmowy. Denerwowałam się. Ku mojemu zaskoczeniu pierwsza odezwała się siostra, Hanusia, przerwała straszną ciszę. A zaraz potem tata zaczął sobie żartować, że musimy zmienić parafię, idąc na pasterkę - opowiadała w 2005 roku.
Kożuchowska pochodzi z rodziny, w której trzy córki były wychowywane w poczuciu, że większą wartością od wyglądu jest mądrość, skromność i godność. - W domu nie gloryfikowało się urody - opowiada Gosia. Kiedy jako dziewczynka zbyt długo przeglądała się w lustrze, rodzice ją do tego zniechęcali. - Kiedy byłam dzieckiem, lubiłam zwracać na siebie uwagę. Mama to wychwyciła i starała się jakoś utemperować albo przestrzec mnie przed jakąś większą porażką w przyszłości - wspomina.
Kreacje, na jakie decyduje się aktorka, są nie tylko pod ciągłą obserwacją mediów, które okrzyknęły ją ikoną stylu, ale także ojca. Leszek Kożuchowski jest najsurowszym krytykiem córki. Kiedy w 2011 roku podczas gali rozdania Telekamer gwiazda wystąpiła w bardzo kusej sukience, tato natychmiast do niej zadzwonił z reprymendą: "Coś ty na siebie włożyła, Małgośka!" - żachnął się do słuchawki. Gosia bardzo liczy się ze zdaniem ojca. Chce dobrze wyglądać, podąża za trendami mody, ale jednocześnie stara się nie przekraczać granicy dobrego smaku i przyzwoitości.
Mimo to nie udało się jej uniknąć błędów, zwłaszcza w początkach kariery. Do dziś czkawką odbija się jej sesja zrobiona kilkanaście lat temu przez jej ówczesnego chłopaka, Marka Straszewskiego. Artysta fotografik, który był autorem sesji wielu gwiazd, chciał uwiecznić swoją muzę w zmysłowy sposób. Na jego zdjęciach Kożuchowska leżała na tygrysiej skórze w otoczeniu umięśnionych, prawie nagich mężczyzn, patrzących na nią z pożądaniem. Fotografie, które aktorka zamieściła wówczas na swojej stronie internetowej, wzbudziły wiele kontrowersji. Małgorzata była atakowana przez konserwatywne środowiska katolickie. Doszło nawet do tego, że kiedy miała recytować wiersze w rocznicę śmierci Jana Pawła II, czytelnicy "Frondy", pisali protesty.
To były trudne chwile dla całej rodziny Kożuchowskich, w której postać Ojca Świętego od zawsze otoczona była kultem. Gosia miała 8 lat, gdy wraz z rodzicami wśród tłumów witała naszego papieża w Warszawie. Potem uczestniczyła we wszystkich kolejnych pielgrzymkach Jana Pawła II do ojczyzny. A w 2004 roku Ojciec Święty przyjął jej rodzinę na prywatnej audiencji w Watykanie. - Nie kryłam nigdy, że Karol Wojtyła, Jan Paweł II był dla mnie bardzo ważną osobą, jeszcze kiedy byłam dzieckiem. W kluczowych momentach mojego życia bardzo wyraźnie zaznaczał swoją obecność - opowiadała.
To na uroczystościach pogrzebowych papieża w Rzymie pierwszy raz zobaczył ją przyszły mąż, Bartek Wróblewski. - Wiara daje mi niezwykłą siłę i jest stałym punktem odniesienia właściwie w każdej sferze życia. Jedyną wartością niezmienną jest Bóg - wyznaje. A ojciec aktorki jest szczęśliwy, że dobrze wychował córkę.