Małgorzata Kożuchowska wciąż nie może pogodzić się z jego śmiercią! Przykre
Małgorzata Kożuchowska (48 l.) wciąż nie może pogodzić się ze śmiercią Piotra Pawlukiewicza. Był to znany i szanowany ksiądz, który udzielił aktorce ślubu. Mało kto wie, że Piotr i Małgorzata bardzo się lubili. Ksiądz wiele razy doradzał gwieździe, gdy ta znajdowała się na życiowych zakrętach.
Z wielkim wzruszeniem wspomina ten dzień. Była upalna sobota, 30 sierpnia 2008 roku. W kościele Świętego Krzyża na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie powiedziała "tak" Bartłomiejowi Wróblewskiemu.
"Ksiądz Piotr Pawlukiewicz udzielił nam sakramentu ślubu. Do dziś mam w uszach Jego wspaniałą homilię o tkanym wspólnie przez całe życie, kobiercu" - opowiada Małgorzata Kożuchowska.
Wiadomość o odejściu kapłana poruszyła ją do głębi. Od dłuższego czasu cierpiał na chorobę Parkinsona. Zmarł, mając 60 lat. Dla Małgosi był autorytetem i przyjacielem. W dniu jego śmierci zamieściła w internecie zdjęcie ze swojego ślubu i w ciepłych słowach pożegnała duchownego.
Gdy przyjechała do Warszawy studiować w szkole teatralnej, lubiła zaglądać do świątyń przy Trakcie Królewskim. To właśnie tam słuchała potem kazań księdza Piotra. Jego homilie przyciągały tłumy.
"Dziękuję Ci za wszystkie piękne słowa, za ‘Katechizm Poręczny’, za Msze Św. o godzinie 15 w Św. Annie i za radiowe w Św. Krzyżu! Dziękuję za Twoje świadectwo wiary, za miłość, ale i cierpliwość do ludzi zasypujących Cię niezliczonymi pytaniami, na które zawsze miałeś odpowiedź" - napisała pod fotografią.
Szczególnie ważne były dla niej nauki małżeńskie i homilie o miłości. Miała wiele wątpliwości. Uczucie spadło na nią niespodziewanie, już traciła nadzieję, że założy rodzinę. Bartek jest od niej 9 lat młodszy.
"Czy powinnam za niego wychodzić?" - zastanawiała się.
Czytaj więcej na następnej stronie:
Kapłan często ubolewał, że jest za dużo rozwodów, i to nie tylko wśród osób mających po 50 lat, znudzonych codzienną rutyną, ale też młodych, którzy zaledwie po 6 miesiącach od ślubu mówią, że już się nie kochają.
"Małżeństwo nie jest sprawą dla dziewczynki i chłopczyka. Trzeba być kobietą i mężczyzną. Ludźmi dojrzałymi psychicznie i duchowo. Ona może być wykształcona, oczytana, remontować dom, wyjeżdżać za granicę na stypendia. A w sercu jest wciąż małą dziewczynką, która ma duchowość osiołka ze ‘Shreka’ i woła: ‘Niech mnie ktoś przytuli’" - przestrzegał.
Aktorka stając na ślubnym kobiercu w wieku 37 lat, robiła to z pełną odpowiedzialnością. W Bartku, kiedy minęły początkowe obawy, dostrzegła dojrzałego faceta dobrze wiedzącego, czego chce.
"Trzeba kochać z serca" - powtarzał ksiądz Piotr.
Małgosia uśmiecha się, gdy przypomina sobie porównanie związku sakramentalnego do Mount Everestu, najwyższej góry Ziemi, i zalecenie, że trzeba dążyć, by był najlepszy, najwspanialszy.
"Nie ma małżeństwa bez kryzysów, sztuką jest szybko je pokonywać. Zgodnie z zasadą: ‘Niech słońce nie zachodzi nad waszym gniewem’" - radził jej duchowny.
Tę maksymę stosuje w swoim życiu. Z Bartkiem wyjaśniają sobie wszystkie nieporozumienia, zanim pójdą spać. Są też słowa, których stara się nie używać.
Czytaj więcej na następnej stronie:
"Jak poznać, że szatan wszedł w rozmowę małżonków? Po tym, że mówią ‘zawsze’ i ‘nigdy’ - podpowiadał ksiądz Pawlukiewicz.
Uważała go za wspaniałego kapłana, prawdziwego świadka Pana Boga.
"Często mawiał: jeśli coś cię dręczy, doszedłeś do jakiejś granicy w swoim życiu, masz tylko jedno wyjście: jest taki Gość, ten Gość nazywa się Jezus Chrystus. Oddaj Mu wszystko, ale bez stawiania warunków, zawierz Mu całe swoje życie, a zobaczysz, jakie cuda dla ciebie przygotował" - wspomina Małgorzata.
Podziwiała jego dobroć, ale też poczucie humoru. To, w jaki sposób potrafił zjednywać sobie ludzi, docierać do młodych. W jego homiliach było wiele odwołań do filmów, piosenek, postaci popkultury. Nie stronił też od żartu czy anegdoty.
"Wiecie, co to znaczy być w niezręcznej sytuacji? To kiedy stoisz w kolejce do Nieba za Matką Teresą i słyszysz jak anioł do niej mówi: ‘Mogłaś się bardziej postarać!’" - rzucał z ambony.
Aktorka przypomniała jeszcze jedno zdarzenie. Ks. Piotr żalił się, że popsuła mu urlop, bo przez nią stał się bardzo popularny, zdjęcia ze ślubu były w każdej gazecie.
"Żeby kupić sobie zimne piwo, musiałem wysyłać kolegę, by mnie nikt nie rozpoznał" - wyznał jej ze śmiechem.
"Taki właśnie byłeś. Z Panem Bogiem, kochany Księże Piotrze, do zobaczenia" - napisała wzruszona Małgosia.
***
Zobacz więcej materiałów wideo: