Małgorzata Kożuchowska: Zbyt wysoka cena marzeń?

Jak zawsze stylowo ubrana, wysiadała z luksusowego auta. W zwiewnej sukience w groszki, modnych klapkach z puszkiem oraz słomkowym kapeluszu w dłoni wyglądała efektownie. Uwagę przechodniów zwróciła jednak zbolała i przygnębiona mina gwiazdy oraz zmęczenie odbijające się na jej twarzy. Od razu można było dostrzec, że jakieś troski zaprzątają głowę Małgosi. Jej fani są zaniepokojeni, zwłaszcza że niedawno udzieliła zaskakującego wywiadu, w którym zdradziła, że czuje się rozdarta.

- Stałam się wiecznym, chodzącym wyrzutem sumienia. Bez końca zarzucam sobie, że gdzieś jest mnie za mało - wyznaje szczerze Kożuchowska.

Aktorka, która ostatnio jest bardzo zapracowana, przyznała, że z trudem łączy obowiązki rodzinne z zawodowymi.  Kiedy jest w pracy, zaczyna panikować. - Jezu, muszę gnać do domu, do dziecka. Poganiam wszystkich na planie, by się skupili, spięli i zrobili coś szybciej - opowiada.

Dlatego zaraz po zdjęciach biegnie do synka, ale wtedy też dopadają ją wyrzuty sumienia. - Kiedy już z nim jestem, szczęśliwa i uśmiechnięta, to za chwilę znów wpadam w panikę, bo myślę o pracy, czego się muszę nauczyć, żeby być gotowa na 100 procent. Wyrzuty sumienia znów mnie dręczą. Niestety chyba jestem na nie skazana. Takie wieczne cierpienie  - mówi zasmucona gwiazda.  

Prymuska w szkole aktorskiej, gwiazda ambitnych scen teatralnych, długo nie mogła się jednak pozbyć kompleksu aktorki serialowej. Popularność, jaką zdobyła kreacją Hanki w "M jak miłość", zaczęła ją uwierać. Choć rola w "Rodzince. pl" okazała się ogromnym sukcesem, to nie zaspokoiła aspiracji gwiazdy.

Małgorzata zawsze podziwiała swoje koleżanki, którym udało się zaistnieć na dużym ekranie. Niedoścignionym wzorem jest dla niej Agata Kulesza. Trochę jej też zazdrości filmowych wyzwań i deszczu nagród. Nic dziwnego, że Małgosia jakiś czas temu przyjęła nową zawodową strategię. Proces zmian rozpoczął się od przyjęcia propozycji zagrania  w filmie "Plagi Breslau" Patryka Vegi. Do roli policjantki Heleny aktorka przeszła prawdziwą metamorfozę.

- Żeby dobrze ją zagrać, musiałam albo nie jeść, albo nie spać. Wybrałam to drugie, spałam po dwie-trzy godziny dziennie - opowiadała o przygotowaniach do roli. Niedawno zagrała w nowym kryminalnym serialu TVN pt. "Motyw", który na antenie pojawi się wiosną 2020 roku. Wystąpiła też w filmie "Proceder", który opowiada dramatyczną historię rapera Chady. Aktorka wcieliła się w postać "Łysej", szefowej gangu. Kożuchowską będzie można też zobaczyć w międzynarodowej produkcji - kostiumowym filmie "Znajdę Cię".

Obraz został już zaprezentowany na festiwalu w Taorminie, na którym nie mogło rzecz jasna zabraknąć polskiej aktorki. Wcześniej, w maju, wybrała się również na festiwal w Cannes, gdzie zadebiutowała na czerwonym dywanie. Ze względu na zobowiązania zawodowe, wieczory coraz częściej spędza nie z rodziną, lecz na eleganckich galach i premierach. Choć może liczyć na pomoc swoich rodziców, nie chce jej nadużywać.

Gwiazda coraz częściej ubolewa, że nie ma zbyt wiele czasu dla synka Jana i męża. - Chciałabym, żeby zawsze było dobrze, żebyśmy się sobą nie znudzili, nie stali się dwojgiem ludzi, którzy są tak zaangażowani w pracę, że staje się ona jedynym tematem - mówiła cztery lata temu. I dodała: - Po powrocie wymieniamy się doświadczeniami minionego dnia, ta sfera jest ważna, ale nie chciałabym, żeby nasz świat był wyłącznie światem pracy i codziennych obowiązków.

Dziś wie, że trudno dotrzymać takich deklaracji. - Mój zawód nie gwarantuje stałości. Nie wiem, co będzie za dziesięć, dwadzieścia lat  - mówi. Dlatego stara się wykorzystać każdą zawodową szansę. Kiedy jednak po powrocie do domu wita ją stęskniony Jaś i pyta: "Mamo, dlaczego tak długo cię nie było?", kręci jej się łza w oku. Zawsze w takich chwilach zastanawia się, czy kariera warta jest takiego poświęcenia.