Małgorzata Ohme o 60-letniej matce bliźniaków: To ociera się o pychę i arogancję!
W ostatnich miesiącach w Polsce głośno było o aktorce Barbarze Sienkiewicz i jej późnym macierzyństwie. Kobieta urodziła bliźnięta, mając 60 lat. Zdaniem Małgorzaty Ohme, jurorki programu "Aplauz aplauz", rodzenie dzieci w tak późnym wieku jest wysoce nieodpowiedzialne.
Psycholożka stara się nie oceniać 60-letniej pierworódki, zdając sobie sprawę, że istnieje wiele czynników stojących za podjęciem decyzji o tak późnym rodzicielstwie.
Często są to czynniki egoistyczne, jak pragnienie odmłodzenia się lub posiadania bliskiej osoby w życiu. Ohme zwraca jednak uwagę na fakt, że człowiek nie jest w stanie przeskoczyć biologicznych granic i zagwarantować dzieciom poczucia bezpieczeństwa na długie lata.
"Każdy ma prawo decydować o tym, czy chce być rodzicem czy nie, niezależnie od wieku, jednak w granicach rozsądku" - zaznacza Ohme w rozmowie z agencją Newseria Lifestyle.
"Są granice biologiczne i dylematy, które ocierają się o pychę ludzką i przeświadczenie, że możemy wszystko kontrolować. Nie możemy kontrolować tego, jak długo żyjemy, nie możemy kontrolować zmian w naszym organizmie.
Chciałoby się więc zapytać taką 60-letnią mamę o odpowiedzialność, o to, czy w swoim myśleniu nie jest zbyt pełna pychy, zakładając, iż będzie żyła 90 lat i swoje dzieci będzie mogła doprowadzić do 'bezpiecznego życiowego momentu', wypuścić je i jeszcze z nimi pożyć.
Czy to nie jest jakiś rodzaj arogancji, która wynika z omnipotentnego myślenia, iż człowiek może wszystko?" - zastanawia się psycholog.
W dyskusji medialnej dotyczącej Barbary Sienkiewicz pojawiał się także argument o obarczaniu dzieci brzemieniem odpowiedzialności za starzejącego się rodzica.
Zdaniem Małgorzaty Ohme jest to jednak związane nie z wiekiem, lecz z osobowością rodzica. Taką postawą odznaczają się bowiem także młodzi rodzice, którzy tworzą symbiotyczne relacje z dziećmi i nie pozwalają im przeciąć pępowiny.
"Jeżeli dziecko od początku wzrasta w poczuciu, że musi się swoim rodzicem opiekować, to dla niego to nie jest nic strasznego, bo nie ma innego punktu odniesienia, tak zostało wychowane. Ale na pewno patrząc na to obiektywnie, są pewne rzeczy, które ono traci, ponieważ zaabsorbowanie rodzicem i byciem odpowiedzialnym za niego powoduje, że ono nie jest gdzieś indziej, że nie zajmuje się w tym czasie w pełni swoim własnym życiem, więc na pewno są jakieś skutki uboczne" - uważa Ohme.
Zgadzacie się z nią?