Małgorzata Ostrowska o konflikcie Górniak z Donatanem: Ten incydent został zaaranżowany
Nie cichną echa konfliktu Edyty Górniak (45 l.) z Donatanem (34 l.) na festiwalu piosenki w Opolu. Artystka spoliczkowała producenta i zerwała ich półtoraroczną współpracę, bo w obecności fotoreporterów dotknął on jej pośladka. Z gwiazdą solidaryzuje się wiele znanych pań, niektóre twierdzą jednak, że incydent został zaaranżowany.
Pomówiony o seksizm Don czuje się wykorzystany przez diwę. Twierdzi, że wokalistka uczyniła z niego kozła ofiarnego, przez co odwracają się od niego nie tylko fani, ale i pracodawcy.
Po całym incydencie ze współpracy z 34-latkiem zrezygnowały ponoć trzy kluby, z którymi Donatan od tygodni prowadził rozmowy.
"Jest wściekły i żałuje, że pojechał za Edytą do Opola. Boi się co będzie z pozostałymi koncertami" - mówi informator "Faktu".
Z Górniak solidaryzują się inne znane panie. Beata Ścibakówna wyznaje nawet, że kiedyś, na wiejskim weselu, doświadczyła czegoś podobnego.
"Czasami ludzie mylą rzeczywistość z fikcją filmową. Wydaje im się, że są naszymi znajomymi i mogą sobie na wiele pozwolić. Do mnie często mówiono pani Basiu, bo grałam przez wiele lat w serialu bohaterkę o tym imieniu. Jeżeli artysta cieszy się szacunkiem również jako człowiek, to nie wyobrażam sobie podobnej sytuacji. Chyba że jest to świadoma prowokacja... Kiedyś, wiele lat temu, na wiejskim weselu próbowano zachować się skandalicznie wobec mnie jako kobiety-artystki. Natychmiast zainterweniowała moja rodzina. Nic nie usprawiedliwia takich zachowań" - uważa aktorka.
Podobnego zdania jest Małgorzata Ostrowska, która wręcz nie wyobraża sobie, by ktoś z jej otoczenia pozwolił sobie na taki gest. Opolski incydent uważa jednak za... zaaranżowany!
"Nigdy mi się nie zdarzyła podobna sytuacja i trudno powiedzieć, co bym wtedy zrobiła. Lecz moim zdaniem ten incydent został zaaranżowany, jeśli nie za porozumieniem obu stron, to przez jedną z nich. Bo jeśli takie zdarzenie jest celowo upubliczniane, to ja nie do końca wierzę w jego autentyczność" - mówi była wokalistka Lombardu.
Z kolei Anna Dereszowska twierdzi, że reakcja Górniak była adekwatna do sytuacji. Ona postąpiłaby tak samo, gdyż - jej zdaniem - jest to "naturalny odruch, którego się nie analizuje".
"Ale dzięki Bogu taka sytuacja jeszcze mi się nie przydarzyła. Chociaż widzom często wydaje się, że znają nas, aktorów i że są naszymi przyjaciółmi, więc pozwalają sobie na przekroczenie strefy prywatności. Nie ma przyzwolenia na takie zachowania" - podkreśla Dereszowska na łamach "Twojego Imperium".
***
Zobacz więcej materiałów: