Małgorzata Pasternak pierwszy raz o swojej walce z guzem mózgu!
Znana z serialu "Cisza nad rozlewiskiem" Małgorzata Pasternak opowiedziała o swojej ciężkiej walce z nowotworem i błędach lekarskich, które odcisnęły piętno na całym jej życiu!
O dziewczynie zrobiło się głośno ponad rok temu, gdy Olga Frycz na swoim Facebooku zaapelowała o pomoc dla koleżanki z planu serialu.
Apel aktorki przyniósł efekty i dzięki temu Gosi udało się zebrać pieniądze na kosztowny zabieg za granicą.
Teraz Pasternak przerywa milczenie i opowiada o błędach lekarskich, które mogły doprowadzić ją do śmierci...
"Niestety, to będzie opowieść o błędach lekarzy. Coś się działo z moim prawym okiem.
Nie miałam prawidłowej akomodacji źrenicy. Jak każdy normalny człowiek poszłam do okulisty.
Przez trzy lata leczyli mnie kroplami, a w głowie rósł mi guz.
Diagnozy były różne - od zaćmy po jaskrę, przez porażenie dźwigacze powieki górnej.
'Pani przyjdzie za miesiąc do kontroli', słyszałam. A każda wizyta - stówa.
Gdybym od początku trafiła na kogoś mądrego, dzisiaj byśmy nie rozmawiali, nie byłoby powodu" - wyznaje Małgorzata w rozmowie z "Vivą".
Gdy w końcu zdiagnozowano guza, miał on już 2,7 centymetra!
Pasternak natychmiast zdecydowała się na operację w szpitalu w Gdańsku.
Przeprowadzał ją profesor z bardzo znanym nazwiskiem, uznawany za autorytet!
Niestety, operacja tylko pogorszyło sytuację!
"Pół roku po operacji okazało się, że guz jest większy, niż był przed operacją.
Profesor nie powiedział mi, że nie wyciął całego nowotworu.
I nie skierował mnie na naświetlania po operacji. Nie powiedział też, że mam uszkodzony nerw wzrokowy" - dodaje.
Dopiero rewolucyjna metoda Gamma Knife w czeskiej Pradze przyniosła efekty!
Niestety, Pasternak wciąż boleśnie odczuwa skutki pierwszej operacji...
"Zakraplam oko co kilkanaście minut. Na noc maść, okłady. Czasem antybiotyk, zastrzyk.
Nikt, kto mnie lepiej nie zna, nie domyśla się, że nic na to oko nie widzę" - przyznaje.
Ostatnie wyniki badań są bardzo optymistyczne. Guz przestał rosnąć!
Cała rodzina ma nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej!
"Znajomi radzą, żebym podała go do sądu. Żebym wywalczyła jakieś odszkodowanie.
Ale nie mam na to siły. Nie mam czasu i ochoty. Wiele to nie zmieni.
To, co bym chciała odzyskać - zdrowie albo sprawne oko - tego się nie da wywalczyć na żadnej wokandzie" - dodaje z żalem.