Małgorzata Potocka nie miała wyjścia. Musiała sprzedać dom!
Małgorzata Potocka (68 l.) po raz kolejny zaczyna życie od początku. Na razie w wynajętym mieszkaniu, ale z przekonaniem, że uda jej się pokonać przeciwności losu...
Jej życie nigdy nie przypominało spokojnego morza. Zawsze było pełne raf i wysokich fal. Po rozwodzie z Janem Nowickim i skomplikowanej operacji serca, którą przeszła latem 2015 roku, wydawało się, że nic nie jest już w stanie zachwiać jej równowagi.
Ale wydarzenia ostatnich dni znowu nią wstrząsnęły. Teatr Sabat, w który włożyła całe serce, od dawna borykał się z poważnymi kłopotami finansowymi. Bo żeby robić rewię na światowym poziomie, potrzeba ogromnych nakładów. A prywatna scena nie zawsze jest w stanie pokryć swoje wydatki ze sprzedaży biletów.
Artystka spłacała więc ogromny kredyt, który zaciągnęła na założenie Sabatu. Zastawiła także swoją willę na Żoliborzu.
Tuż przed operacją zgodziła się na pomoc wspólnika, który zaproponował duży wkład finansowy, by wyciągnąć teatr z długów i przywrócić mu dawną świetność. Potocka nadal miała pełnić funkcję dyrektora artystycznego. Miała też zagwarantowaną niezależność i decyzyjność - do niej należało m.in. obsadzanie artystów w rolach.
Niestety, po powrocie ze szpitala odkryła, że wspólnik nie respektuje warunków umowy. Najbardziej dotknęło ją zwolnienie tenora Iwo Orłowskiego (47 l.), który otrzymał także zakaz wstępu do teatru!
Małgorzata Potocka uznała, że tego już za dużo. Nikt nie będzie decydował o tym, kogo zatrudnia, i z kim spędza czas prywatny. - Poczuła, że wyrzuca się ją z miejsca , które sama stworzyła - mówi "Rewii" osoba zaprzyjaźniona z tancerką. Nie zamierzała tak tego zostawić. Postanowiła zawalczyć o swój ukochany teatr i zdecydowała się na krok, którego nikt się po niej nie spodziewał - sprzedała dom, który przez lata był jej azylem.
Tylko w ten sposób mogła odkupić udziały i raz jeszcze budować scenę po swojemu. Bo obiecała sobie, że nikomu nie da się wyrzucić z własnego teatru. Artystka okupiła tę decyzję ogromnym stresem. Pozbycie się domu, w którym spędziła młodość i do którego wracała z dalekich podroży po świecie, nie było łatwe.
Wszystko to odbiło się na jej zdrowiu. Ale trudności zniosła dzielnie, a dziś po raz kolejny zaczyna życie od początku. Na razie w wynajętym mieszkaniu, ale z przekonaniem, że - jak zawsze - sobie poradzi.