Małgorzata Rozenek-Majdan nie zawsze była taka miła! Dziś stara się to naprawić
Małgorzata Rozenek-Majdan przyznaje, że nie zawsze było tak kolorowo i jej praca nie sprawiała jej tyle przyjemności, ile sprawia teraz.
Ostatnie miesiące były dla Pani i Radka ciężkie. Nagrywaliście m.in. program "Iron Majdan". Czy w wakacje trochę odetchniecie?
Kalendarz puchnie, ale dbamy o to, żeby co osiem tygodni mieć przynajmniej tydzień, jeśli nie dwa tygodnie, wolnego dla dzieci. Prawda jest taka, że jak każda mama zmagam się z codziennością porannego wyprawiania dzieci do szkoły. Wszystko dzieje się w pośpiechu z zegarkiem w ręku. Potem chłopcy wracają ze szkoły, odrabiają lekcje, mają swoje dodatkowe zajęcia i wszystko odbywa się na zasadzie krótkich sprawozdań szkolnych. W weekend mamy długi rozruch piżamowy i pozwalamy sobie na leniuchowanie. Dopiero na wakacjach mamy czas, żeby ze sobą pobyć, nasycić się tym wspólnym czasem, porozmawiać i posłuchać.
Sześć lat temu miała miejsce premiera programu "Perfekcyjna Pani Domu"...
Wydawało mi się wtedy, że program będzie miłym przerywnikiem między wszystkimi obowiązkami i zajmie mi maksymalnie dwa dni w tygodniu, a tak naprawdę nic się w moim życiu nie zmieni. Nagle media zaczęły się mną interesować. I tak, na jednym z oficjalnych bali poproszona zostałam przez fotoreporterów o zapozowanie im na tzw. ściance.
Pamięta Pani może jeszcze tamten wieczór?
Wystąpiłam w seledynowej sukience z gorsetową górą, miałam rozpuszczone włosy i byłam absolutnie przerażona! Dotychczas występowałam jedynie w charakterze osoby towarzyszącej, więc kiedy fotoreporterzy poprosili mnie, żebym sama stanęła na ściance byłam zaskoczona i przerażona.
Czego nauczyła się Pani przez te lata o sobie, o show-biznesie?
Wyluzowałam i przestałam obrażać się na całym świat, zwłaszcza na media.
Obrażała się Pani?
Ależ oczywiście! Uważałam, że media mocno mnie krzywdzą. Prawda jest jednak taka, że w tamtym czasie byłam mocno skupiona na sobie. Nie wynikało to z egocentryzmu i przekonania o własnej wyjątkowości, raczej z tego, że chciałam robić wszystko najlepiej.
Autorefleksja i gotowość przyznania się do błędów są rzadkością.
Mam wgląd w siebie i wiem, kiedy robię źle. Jest takie powiedzenie - "jeżeli dwie osoby mówią ci, że masz ogon z tyłu, to się obejrzyj" i coś w tym jest. Dzięki relacjom z innymi ludźmi jesteśmy w stanie przyjrzeć się sobie i wyciągnąć wnioski. Na szczęście etap obrażania mam już za sobą.
Działa Pani na wysokich obrotach. Nie czuje czasem zmęczenia?
Nie marzy o chwilowym wylogowaniu się z show-biznesu? Marzę o tym, żeby wstać rano i nic nie musieć. I jeżeli ktokolwiek z telewizji powie, że nic nie musi, to nie można mu wierzyć. Telewizja jest jak każda inna praca.
Dotychczas wydała Pani kilka książek. Czy w tym roku też szykuje się jakaś niespodzianka?
Po wydaniu książki "Perfekcyjny ślub", Magda Mołek żartobliwie spytała mnie, czy nie myślę o wydaniu książki na temat... perfekcyjnego rozwodu. Po tej rozmowie dostałam kilkaset maili od kobiet, które uznały, że taka książka jest potrzebna. Nie dość, że jestem prawnikiem, specjalizującym się w prawie rodzinnym, to jeszcze mam doświadczenie w tej dziedzinie i to niejednokrotne. Możliwe, że będzie to materiał na kolejną książkę.
***
Zobacz więcej materiałów wideo: