Reklama
Reklama

Małgorzata Rozenek-Majdan o swoim wieku: "Zwykła literówka, nikt nie zwrócił na nią uwagi"

Małgorzata Rozenek-Majdan (38 l.?) w jednym z wywiadów postanowiła odnieść się do sugestii, jakoby specjalnie odjęła sobie kilka lat. Czy w rzeczywistości jest sporo starsza?

Małgorzata Rozenek-Majdan w najnowszym wywiadzie dla "Vivy!" przyznała, że bardzo przeżywała dość szybkie odpadnięcie z "Azja Express", bowiem jest w niej wielka chęć zwyciężania. Mimo to musiała pogodzić się z przegraną. 

"Miałam nadzieję, że Radosław nie będzie zły na mnie, bo to przeze mnie przegraliśmy na tych schodach. Przez moje pakowanie plecaka, 30 kilogramów. Spakowałam się jak jakaś blondynka do Azji" - wspomina "Perfekcyjna". 

Cieszy się jednak, że mogła pokazać widzom inną część siebie. Przy okazji niejako wbija szpilę Renulce, która utrzymuje, że wcale nie jest taka, jak ją przedstawiono w show i to wszystko jest winą złego montażu. 

Reklama

"Ten program pokazuje prawdziwą twarz każdego z nas. I to było fajne. (...) Można [ukryć siebie - red.] przez pierwsze dwa dni. Później jesteś zbyt zmęczonym, głodnym. I kamery pokazują prawdę" - twierdzi Małgosia. 

Konflikt z Kaczoruk i Wojewódzkim nasilił się i teraz wszyscy spotkają się w sądzie. Rozenek nie wytrzymała i zapowiedziała proces roku. Przekonuje jednak, że mimo wszystko "ma szeroką skalę akceptacji krytyki swojej osoby". Zwykle nie reaguje na zaczepki, chyba że ktoś naprawdę przesadzi. Na dowód tego, że rzekomo nie przejmuje się "różnymi głupotami", podała nawet przykład. 

"Gdy zaczynałam swoją telewizyjną pracę, w jakimś programie producentka podpisała belkę ‘Małgorzata Rozenek, lat 44’. A miałam 34. Zwykła literówka, nikt nie zwrócił na nią uwagi. Ale potem przez lata wypominano mi, że sobie odejmuję dekadę. Nie mam z tym problemu" - przedstawia swój punkt widzenia Majdanowa.  

Na szczęście teraz już wie, jak radzić sobie w show-biznesie. Choć gdy jej pierwszy program, "Perfekcyjna Pani Domu", odniósł sukces, nie do końca potrafiła się odnaleźć w mediach. "Wrzucono mnie w najgorętszy kocioł wydarzeń. I to był trudny moment" - opowiada. 

W tym kontekście opowiedziała też o projekcie, który jej kompletnie nie wyszedł. Wyciąga wnioski ze swoich błędów i stara się ich więcej nie popełniać. 

"Porażka ‘Piekielnego Hotelu’ była moją winą. Program został źle odebrały. Sama stworzyłam całą tę sytuację. Miałam trudny czas w życiu i zapracowałam sobie na to, że o tym programie mówiono źle. Uderzając w program, uderzano raczej we mnie. Zresztą w zasłużony sposób" - ocenia samokrytycznie. 

Na szczęście Edward Miszczak dał jej kolejną szansę i powierzył inne show. Gosia jest mu wdzięczna, że nigdy nie stracił wiary w nią. "Jest jedną z najważniejszych osób w moim życiu zawodowym. Jak nie najważniejszy" - deklaruje.

***
Zobacz więcej materiałów

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy