Małgorzata Rozenek-Majdan przeżyła koszmar na rajskich wakacjach. Obiecała sobie jedną rzecz
Już raz cudem uniknęli zagrożenia, gdy byli na wakacjach w Nicei. Doszło tam do zamachu. Tym razem Małgorzata Rozenek-Majdan (40 l.?) i Radosław Majdan (46 l.) znaleźli się w oku cyklonu. Celebrytka na Instagramie relacjonowała koszmar, który przydarzył im się na rajskich wczasach w Tajlandii. Jak wyznaje przyjaciółka, Małgosia po tych wydarzeniach obiecała sobie jedną rzecz...
Miał to być rodzinny, relaksujący wypad do ciepłych krajów. Z mężem Radkiem Majdanem i synami Stasiem i Tadziem. Ale na początku stycznia nad wyspę Phuket w Tajlandii nadciągnął potężny tajfun.
Małgorzata Rozenek-Majdan wpadła w panikę. Tysiące turystów opuściło kurorty. Niektóre loty w rejonie zostały anulowane. Zawieszono kursowanie promów. Meteorolodzy spodziewali się ulewnych deszczów, gwałtownych wichur i fal o wysokości ponad pięciu metrów. To pierwsza burza tropikalna od 30 lat, która uderzyła w tę część Tajlandii poza sezonem monsunowym.
W pierwszej kolejności Małgosia zgłosiła swoją podróż, wpisując wszystkie dane zarówno swoje, jak i męża oraz dzieci do formularza na stronie polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
- To informacja dla władz, gdzie się znajdujemy - wyjaśniła.
Zaczęła nawet rozważać skrócenie wypoczynku i powrót do Polski. - Kiedy podróżujesz z dziećmi, wszystko wygląda zupełnie inaczej. Chcesz im zapewnić absolutne bezpieczeństwo, a tropikalna burza może być straszliwym zagrożeniem - tłumaczyła.
Lotnisko na wyspie zamknięto. Aby jak najlepiej przygotować się do przetrwania kulminacji huraganu, w nocy z soboty na niedzielę, Małgosia zażądała, by jej rodzinę przeniesiono z domku do dużego hotelu, w którym jest bezpieczniej. - Chcemy spokojniej spędzić kolejną noc. Mogą wyłączyć prąd, a ja panicznie boję się ciemności. Pilnuję, abyśmy mieli naładowane telefony i sprawne latarki. Hotel wdrożył wszystkie procedury bezpieczeństwa. Posiada specjalny schron na czas takich anomalii pogodowych - wyznała.
Cytowana przez "Na Żywo" przyjaciółka Małgosi zdradza, że marzy ona już tylko o tym, aby bezpiecznie przetrwać ten trudny okres i wrócić do domu. - Obiecała też sobie, iż w najbliższym czasie nie będą nigdzie wyjeżdżać - dodaje. - Dobrze pamięta, jak w 2016 r. cudem uniknęli zamachu terrorystycznego w Nicei, który wydarzył się podczas pokazu fajerwerków. Jej synowie bardzo chcieli je zobaczyć, ale przypadkiem coś zatrzymało ich w domu...
Na szczęście i tym razem wszystko dobrze się skończyło dla rodziny Małgorzaty Rozenek-Majdan. Żywioł przetoczył się przez wyspę, ale oszczędził okolicę, w której znajduje się ich hotel. - Nareszcie jesteśmy bezpieczni. Nikomu nic się nie stało - poinformowała szczęśliwa Małgosia.
Obiecała Stasiowi i Tadeuszowi wycieczkę do rezerwatu słoni. Wydawało się, że z powodu zagrożenia nic nie wyjdzie z tych planów. Ale strach minął, wycieczka się odbyła, a oni całą rodziną znów korzystają z pięknej pogody.
***
Zobacz więcej materiałów: