Małgorzata Rozenek-Majdan skomentowała oskarżenie duchownego! Głos zabrało też wydawnictwo!
Na odpowiedź Małgorzaty Rozenek-Majdan nie trzeba było czekać. Gwiazda została oskarżona o oszustwo i postanowiła się bronić. Zarzucono jej skłamanie w sprawie książki, która została wydana pod jej nazwiskiem. Okazało się, że to nie ona osobiście zbierała wywiady do publikacji i nieco dodała sobie zasług...
Tuż po tym, jak gwiazda pochwaliła się swoim dziełem - książką "In vitro. Rozmowy intymne" w mediach rozgorzała dyskusja. Małgosia pochwaliła się, że wydała książkę, w której porusza ważny społecznie temat stosowania metody in vitro. Książka jest zbiorem rozmów z lekarzami, embriologami, seksuologami, osobami, które zdecydowały się na skorzystanie z tej metody, a także z duchownymi.
Sama Małgorzata jednak chyba nieco wyolbrzymiła swoją rolę w procesie powstawania książki:
"Dziś już mogę głośno podzielić się z Wami efektami mojej wielomiesięcznej pracy. Długie poszukiwania bohaterów, kilkanaście spotkań, kilkadziesiąt godzin rozmów, wiele łez, radości, śmiechu oraz smutku... (...) Dzięki ginekologom, seksuologom, embriologom oraz księdzu dominikanowi przedstawię Wam całą prawdę o tej procedurze" - napisała Rozenek-Majdan we wpisie, w którym promuje książkę.
Również na stronie jednego ze sklepów można znaleźć opis książki, który przedstawia gwiazdę jako autorkę wywiadów, które zostały przeprowadzone:
"Małgorzata Rozenek-Majdan wciela się w rolę dziennikarki i zadaje trudne pytania lekarzom, embriologom, seksuologom. Rozmawia z pierwszą Polką, która urodziła dzięki in vitro, oraz z kobietą, która padła ofiarą pomyłki in vitro i urodziła nie swoje dziecko".
Po tych słowach głos zabrał duchowny, Paweł Gużyński, z którym została przeprowadzona jedna z rozmów i co ciekawe, z Dominikaninem nie rozmawiała Małgosia...
"Jako współautor jednego z wywiadów, mam dwie uwagi do powyższej wypowiedzi. Po pierwsze, wywiady nie zostały przeprowadzone, zebrane i opracowane kosztem Pani wielomiesięcznej żmudnej pracy. Po drugie, rzeczownik "dominikanin" odmienia się w celowniku (komu? czemu?): dominikaninowi" - napisał między innymi w długiej wypowiedzi duchowny.
Na odpowiedź Rozenek-Majdan, a także samego wydawnictwa nie trzeba było długo czekać.
"W życiu zdarzyć się może niemal wszystko... Podważanie mojego wieloletniego zaangażowania w temat In vitro i autorstwa książki jest niestosowne i krzywdzące. Dlatego czuję, że powinnam zabrać głos i ostudzić te emocje. Książka "In vitro. Rozmowy intymne" jest moim autorskim pomysłem, który zaproponowałam wydawnictwu Prószyński i S-ka. Przez wiele miesięcy przygotowywałam merytorycznie każdą rozmowę i merytorycznie ją opracowywałam" - napisała oburzona celebrytka. Podobną wersję można znaleźć w oświadczeniu opublikowanym przez wydawnictwo.
Ani Gosia, ani wydawnictwo nie zaprzeczyło jednak temu, iż wywiady nie zostały przeprowadzone przez samą Małgorzatę. Całość oświadczeń wydanych przez gwiazdę i Michała Nalewskiego, redaktora książki, skomentował ponownie Paweł Gużyński:
"Cóż zatem szkodziło, aby Panią Rozenek przedstawić jako inicjatorkę i menadżerkę projektu, podejmującą ważki temat społeczny? Istnieje wyraźna różnica pomiędzy byciem autorem książki i inicjatorem/menadżerem projektu wydawniczego, różnica której osoby przyzwoite intelektualnie i moralnie nie kwestionują. (...) Idzie o rudymenty uczciwości, że nieprzyzwoitym jest sygnowanie własnym imieniem i nazwiskiem wywiadów, których się nie przeprowadziło".
Widać, że sytuacja jest napięta i może jest to nauczka dla Małgorzaty na przyszłość, by zwyczajnie mówić prawdę i nie dodawać sobie zasług...
***
Zobacz więcej materiałów wideo: