Reklama
Reklama

Małgorzata Socha o chorobie ojca: Jest już bezradny jak dziecko

Małgorzata Socha (37 l.) dzieli swój czas między wychowanie córek, a wsparcie mamy w opiece nad ojcem.

Jerzy Socha (84 l.) choruje na Alzheimera od dawna, jego stan pogarsza się z roku na rok. Aktorka z bólem serca patrzy na ukochanego tatę, którego pamięta pełnego energii i siły.

- Zawsze życzliwy, jasny. Nawet teraz, po latach, jest wesoły. Wciąż pogodnie się uśmiecha. Szkoda mi bardzo, że moje dzieci nie będą znały tego wysportowanego, mądrego dziadka z fiołem na punkcie historii, który świetnie grał w szachy i siatkówkę. I który zawsze był otwarty na świat - opowiada w ostatnim wywiadzie dla "Skarbu".

Reklama

Starsza córka aktorki, Zofia (4 l.), uwielbia dziadka, choć kiedy się urodziła, emerytowany wojskowy i lotnik już chorował. Małgorzata od początku zabierała ją do swoich rodziców, z którymi dziewczynka jest bardzo zżyta.

- Wychowuję moje córki w poszanowaniu dla starszych osób, Zosia nie boi się obcować z jego słabością, a tata jest już bezradny jak dziecko - podkreśla Socha. I chociaż od stycznia, kiedy na świecie pojawiła się młodsza córeczka, Barbara, Socha ma mniej czasu, nie przestaje wspierać mamy w opiece nad ojcem.

Aktorka wie, jak wyczerpujące jest to zadanie, zwłaszcza przy tej chorobie, więc, kiedy tylko dzieci i obowiązki zawodowe jej pozwalają, stara się odwiedzić Jerzego i się nim zająć.

- Moja mama przejęła wszystkie obowiązki. Musi mieć dużo siły i cierpliwości. Kontakt z tatą nie jest łatwy. Rzeczywistość czasami do niego dociera, czasami nie. Widzę, jak przez lata mama przechodziła różne etapy, od braku zgody, po możliwie jak najlepsze zorganizowanie życia własnego i taty - wyznaje.

Gosia może liczyć też na brata, który - podobnie jak ona - jest częstym gościem u rodziców. Oboje są im wdzięczni za szczęśliwe dzieciństwo, a gwiazda zawsze powtarzała, że jest dziewczyną z dobrego domu. Z kolei wyrozumiały mąż pomaga jej w codziennych obowiązkach. Widzi, jak ukochana przeżywa chorobę taty.

Krzysztof Wiśniewski zna teścia od lat i bardzo ceni. Aktorka miała zaledwie 16 lat, kiedy spotkała przystojnego, 19-letniego ratownika. Krzysztof skończył politechnikę i został inżynierem, a Małgorzata, wbrew radom rodziców, wybrała aktorstwo. Na szczęście szybko osiągnęła sukces, więc nie musieli się martwić o jej przyszłość.

Dzięki mamie i tacie gwiazda od początku wiedziała, że najważniejsza w życiu jest rodzina. Jednak zwlekała z decyzją o ślubie. Przyspieszył ją poważny wypadek. Wiśniewski cudem bowiem przeżył, spadając z 250 metrów w Tatrach. Pobrali się 5 lipca w 2008 roku. Żeby umocnić się na nowej drodze życia, Gosia i Krzysztof wzięli udział w obozie dla młodych małżeństw. Do dziś tworzą zgodny i szczęśliwy związek.

Zosię aktorka urodziła w sierpniu 2013 roku. - Kiedy przyszedł czas na dziecko, zrobiłam wszystko, żeby zostać mamą - mówiła. Macierzyństwo dało jej ogromną radość i spełnienie. Praca zeszła na drugi plan. - Wchodzę, gram i wychodzę. Chcę jak najszybciej być w domu. Wpadam i od razu przytulam Zosię, całuję, ściskam i miętolę. Cieszy mnie nawet sterta rzeczy do prasowania - opowiadała w wywiadach.

Od razu wiedziała też, że chce mieć więcej pociech. - Dom pełen dzieci żyje, panuje w nim niezwykła atmosfera. Wszędzie słychać słodki szczebiot. Chciałabym mieć co najmniej dwoje. To właściwie obowiązek, wyraz mojej osobistej postawy obywatelskiej. Muszę zadbać o to, żeby bilans wyszedł na zero. Ale najbardziej chciałabym mieć troje dzieciaków - podkreślała w wywiadach gwiazda.

Ośmiomiesięczna Basia jest spełnieniem jej marzeń. Obie dziewczynki aktorka zabiera do dziadka, bo zależy jej, żeby najmłodsza córeczka również go zapamiętała. - Tata dobrze się czuje, tylko głowa gdzieś uciekła, zostały oczy, wielkie, bezbronne, jak u dziecka... - mówi ze smutkiem w głosie Małgosia Socha.

***

Zobacz więcej materiałów:

Dobry Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy