Małgorzata Socha podjęła tę decyzję razem z mężem. "Staramy się" [POMPONIK EXCLUSIVE]
Małgorzata Socha (43 l.) ostatnio wydaje się nieco wycofana ze świata show-biznesu, jednak jak sama podkreśla: "czuje się bardzo dobrze". Aktorkę pochłonął po prostu (zbliżający się wielkimi krokami) świąteczny czas i domowe obowiązki. Oto szczegóły.
Małgorzata Socha od lat gra w hitowym serialu Polsatu "Przyjaciółki". Choć 43-latka niewątpliwie ma ręce pełne roboty - zarówno w pracy, jak i w domu - podkreśla, że potrafi cieszyć się z małych rzeczy. Z przyjemnością opowiedziała o tym podczas rozmowy z dziennikarzem Pomponika, Damianem Glinką.
"Czasem cieszą mnie takie malutkie rzeczy, że zaświeci słońce w listopadzie albo w grudniu, gdy mamy taką pogodę i nagle czujemy się szczęśliwi, albo gdy zjem coś pysznego, kawałek ciasta czy czekolady, że mogę przytulić moje dzieciaki..." - wymieniała Małgorzata.
Nie zawsze jednak tak było. Dawniej Małgorzata Socha nie zawsze potrafiła cieszyć się z takich rzeczy, bo miała wiele obaw. Martwiło (a czasami nadal martwi) ją:
"Położenie geograficzne Polski, to, że czasami staram się ograniczać słodycze, bo trzeba wrócić do diety, no i nie miałam dzieci... to nie mogłam ich przytulać".
Gosia podkreśliła, że jako matka trójki dzieci bywa przeciążona natłokiem grudniowych obowiązków. Każda z pociech coś "zamawia" od Gwiazdora, co bywa powodem niemałych trudności. Mimo wszystko duże prezenty nie są dla niej powodem do krytyki.
"To dla mnie krępujące, że dzieci mają ciągle potrzeby i wymagania. Staramy się z nimi rozmawiać, tłumaczyć... Czasami chcemy złożyć się na jeden większy prezent rodziną lub rodzinami, jak spotykamy się na Wigilii - jeśli to jest jeden większy wymarzony prezent, a jeżeli mniejsze to symboliczne..." - zdradzała swoje sposoby na zachowanie złotego środka w obdarowywaniu dzieci.
Gosia podkreśliła jeszcze dwie rzeczy: jej pociechy muszą mieć po równo i stara się ich nie rozpieszczać - jednak nie przesadza z tą zasadą. Lubi sprawiać dzieciakom przyjemność.
Wiosną również rozmawialiśmy z Małgorzatą Sochą. To wtedy aktorka wyznała, że nie we wszystkim jest tak pobłażliwa, jak w kwestii prezentów. Problemem są przede wszystkim telefony. Małgosia jest przeciwna technice na każdym kroku, szczególnie jeśli psuje jakość rodzinnego życia.
"Dzieci widza nas z telefonami, laptopami, komputerami. Ja staram się unikać tego w domu. Telefon odkładam, jak jestem w domu. Staram się być konsekwentna. Różnie to wychodzi, ale nie chcę, by dzieciaki siedziały przed ekranem telewizora czy iPada. Jest tyle fantastycznych gier, zabaw, które możemy z nimi robić, szczególnie kiedy jesteśmy w domu dla nich i nie chcę rywalizować z techniką" - mówiła w rozmowie z Pomponikiem aktorka.
W innym wywiadzie Małgorzata podkreślała, że rodzina to jej priorytet.
"Dla mnie dom to dziecięcy szczebiot. Bez dzieci czułabym się niespełniona. Moje ananasy wypełniają cały mój świat. To jest niezwykłe uczucie, kiedy wiesz, że masz dla kogo żyć. Najpierw jestem matką, potem żoną i aktorką" - tłumaczyła na łamach "Twojego Stylu".
Trzeba przyznać, po takich słowach niejednemu rodzicowi w oku zakręci się łezka...
Czytaj też:
Socha tuż po Mikołajkach zaszalała w kuchni. W takim anturażu jeszcze się nie pokazywała
Małgorzata Socha ma własną definicję porządku. Czysto to tam nie jest
Prawda o relacji Sochy i Kukulskiej wyszła na jaw. "Dwa oblicza przyjaźni"