Małgorzata Tomaszewska zawsze była blisko z tatą. Jak jest teraz?
Jej kariera właśnie mocno przyspieszyła. Ale jakiekolwiek decyzje podejmowała, był i jest ktoś, na kogo Małgorzata Tomaszewska (30 l.) może liczyć w każdych okolicznościach.
Dorastała w Łodzi, gdzie rodzice prowadzili otwarty dom. - Wpadali do nas artyści po koncertach - opowiada Małgorzata Tomaszewska, która niedawno zastąpiła Monikę Zamachowską w "Pytaniu na śniadanie".
Córka legendarnego bramkarza Jana (71 l.) nie ukrywa, że relacje z ojcem są dla niej wyjątkowo ważne, choć był czas, gdy żyli z dala od siebie. Jej wspomnienia z czasów dzieciństwa to obrazy pełne radości i szalonych przygód.
"Pamiętam spacery z tatą. Pokonywaliśmy kilkanaście kilometrów. Czasem jeździliśmy rowerami. Zdarzały się upadki. Mama krzyczała na niego, gdy wracałam brudna, z obtartymi łokciami i kolanami" - opowiada.
Bardzo lubiła, gdy byli razem, całą rodziną.
"Tata wyjeżdżał do Anglii na tydzień czy dwa, by komentować mecze. Po powrocie piekł kurczaka z rożna i organizował... bitwy o chrupiące skórki. Mama z kolei przygotowywała wtedy pyszne sałatki, a potem zasiadaliśmy razem do stołu" - dodaje.
Choć gdy przyszła na świat w 1989 r., ojciec już nie grał w piłkę jako zawodnik, ale i tak każdy na ulicy natychmiast go rozpoznawał i lgnął do Tomaszewskiego, by go dotknąć, czy zrobić sobie wspólne zdjęcie.
"On przecież jest mój" - próbowała się temu sprzeciwiać.
Najbliżsi dawali jej dużo swobody, w szkole nie czuła presji bycia prymuską.
"Tata powtarzał, że powinnam uczyć się tego, co mnie interesuje, rozwijać pasje, które zaprocentują w przyszłości" - opowiada prezenterka.
Gdy miała 11 lat, drogi rodziców się rozeszły. Rozwiedli się. Jan został w Łodzi, ona z mamą wyjechała do Warszawy. To bardzo zmieniło życie nastolatki.
"Nowe miasto, nowa szkoła, znajomi. W pewnym momencie wpadłam w złe towarzystwo, ale uratował mnie sport, tenis stołowy, który uprawiałam wyczynowo" - przyznaje. Tęskniła do ojca: - "Siłą rzeczy nie mieszkał z nami na co dzień, ale byliśmy w ciągłym kontakcie".
Wybrała niełatwe studia, została psychologiem. Nie kryje też, że otarła się o depresję poporodową, gdy 2 lata temu przyszedł na świat jej ukochany synek Enzo.
"Potrafię radzić sobie z poważnymi problemami, ale czasem błahostki wyprowadzają mnie z równowagi" - mówi.
Ojciec wciąż jest blisko.
"Jeśli działaby mi się krzywda, on wyważy każde drzwi, by mnie ratować. Wiem, że zrobiłby dla mnie wszystko. I takie poczucie daje mi wielkie wsparcie" - stwierdza Małgosia.
Jan Tomaszewski, legenda polskiej piłki nożnej, widzi to tak: "Jak każdy rodzic chciałem, by moje dziecko mnie przerosło. Cieszę się, że to ja jestem ojcem Gosi Tomaszewskiej, a nie ona moją córką".
***
Zobacz więcej materiałów wideo: