Małgorzata Zajączkowska nie zdążyła. Mama umarła przed sylwestrem!
Małgorzata Zajączkowska (58 l.) nie może pogodzić się z niespodziewaną śmiercią swojej ukochanej mamy. Kobieta zmarła w nocy z 29 na 30 grudnia.
Aktorka o jej śmierci opowiedziała na łamach tygodnika "Rewia". Jak mówi, to dla niej ogromny cios, tym bardziej że planowała spotkać się z nią tuż po Nowym Roku.
"Moja mama zasnęła na zawsze w nocy z 29 na 30 grudnia. Zjadła dobrą kolację, założyła swoją ulubioną koszulę nocną, weszła pod kołdrę. Po 22 zadzwoniła do znajomej i powiedziała, że lepiej się czuje, więc umówiły się na wspólnego sylwestra. I zasnęła. Pełna planów i pomysłów, za którymi czasami trudno było nadążyć. Miała 78 lat...".
Aktorce niezwykle trudno pogodzić się z tym, co się stało. Ubolewa, że nie udało jej się spotkać z matką w Boże Narodzenie.
"Ostatni raz widziałam mamę tuż przed wigilią. W święta byłam chora, brałam antybiotyki i leżałam w domu. Moja siostra dzieliła się z nią opłatkiem w naszym imieniu" - tłumaczy Zajączkowska.
Na szczęście może liczyć na wsparcie syna Marcela, który specjalnie przyjechał ze Stanów. Aktorka wierzy, że jej mama czuwa teraz nad najbliższymi.
"Powinnam być spokojna i pełna wiary w siłę jej opieki" - dodaje. Martwi ją tylko, że Marcel za kilka dni będzie musiał wrócić do USA, a ona zostanie sama. Zawsze jednak podkreślała, że praca jest dobra na wszystko. Teraz na pewno będzie podobnie.