Małgorzata Zajączkowska uciekła z Polski do ciepłych krajów
Małgorzata Zajączkowska (58 l.) musiała zrobić sobie przerwę w pracy i wyjechać z kraju, by dojść do siebie po ostatnich wydarzeniach.
Aktorka uciekła na dwa tygodnie do ciepłych krajów. Tam najlepiej odpręża się, odzyskuje siły, zdobywa energię. Tam najszybciej rodzą się pomysły na nowe kreacje i spektakle.
Małgorzata Zajączkowska tym razem jednak nie wzięła nawet laptopa, z którym zazwyczaj się nie rozstaje. Jedynie kilka książek, kartki do pisania... Bo spokój i samotność to jest to, czego teraz potrzebuje najbardziej.
Przed sylwestrem niespodziewanie odeszła jej ukochana mama, Bogna (†78). Aktorkę bardzo niepokoił fakt, że od jakiegoś czasu skarżyła się na bóle w okolicach serca.
Pod koniec listopada jej stan się pogorszył i trafiła do szpitala na warszawskich Bielanach. Wydawało się, że niebezpieczeństwo zostało zażegnane. Została wypisana do domu. Święta spędziła spokojnie, a parę dni później wybierała się do koleżanki na wspólne powitanie Nowego Roku.
W nocy z 29 na 30 grudnia zjadła kolację i położyła się do łóżka. Odeszła we śnie. Aktorka nie zdążyła się z nią pożegnać.
"Ostatni raz widziałam mamę tuż przed wigilią. W święta byłam chora, brałam antybiotyki i leżałam w domu. Moja siostra dzieliła się z nią opłatkiem w naszym imieniu" - tłumaczyła Zajączkowska na łamach prasy.