Mama Ginekolog odniosła się do afery z przyjmowaniem pacjentów. "Popełniłam błąd"
Nicole Sochacki-Wójcicka, czyli popularna w sieci Mama Ginekolog stała się bohaterką skandalu. Po jej słowach w szpitalu, którym jest zatrudniona lekarka, interweniował nawet Narodowy Fundusz Zdrowia. Teraz influencerka doszło do wniosku, że powinna przeprosić.
Nicole Sochacki-Wójcicka (38 l.) znana pod pseudonimem Mama Ginekolog stała się na początku lutego bohaterką skandalu. Podczas nagrywania relacji na Instagramie lekarka wyznała swoim fankom, że zdarza się jej przyjmować w gabinecie swoje koleżanki oraz krewne na nieplanowane wizyty. Co więcej, Mama Ginekolog przyznała, że o całym procederze wiedzą jej przełożeni.
"To jest normalne, że każdy lekarz, w każdej specjalizacji zajmuje się swoimi znajomymi, rodziną w swoim wolnym czasie (...). Każdy tak robi. Ja o tym rozmawiałam z zarządem, z profesorem. To jest normalne. To jest też sposób, żeby skrócić kolejki i dostęp po prostu do lekarza"
Zbulwersowani internauci zgłosili sprawę do Izby Lekarskiej. A NFZ podkreślił, że nie będzie zgody na nierówne traktowanie pacjentów. Co więcej, Departament Kontroli NFZ prowadzi postępowanie w związku z działalnością Mamy Ginekolog. W związku z tym, Uniwersyteckie Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka WUM, gdzie pracuje Mama Ginekolog, będzie musiało ustosunkować się do sprawy i wyjaśnić, jak naprawdę przebiega praca Nicole Sochacki-Wójcicki oraz innych lekarzy szpitala.
Po rozpętaniu afery i narażeniu swoich przełożonych na falę krytyki Mama Ginekolog zniknęła z sieci. Długo nie wytrzymała i już po kilku dniach wróciła, żeby poskarżyć się na swoich sąsiadów. Zapowiedziała też, że musi zrobić przerwę.
"(...) nie wiem, kiedy i co będę udostępniać. Świat uwielbia plotki i dramy. Jeśli bym tę wiadomość wrzuciła na stories, to pewnie nawet to by ktoś rozdmuchał i napisał o tym artykuł".
Długo to nie trwało. Nicole Sochacki-Wójcicka jest chyba uzależniona od kontaktów z fanami oraz nagrywania relacji, bo szybko wróciła do sieci.
"Sama jestem trochę zaskoczona, że wam to tutaj dzisiaj nagrywam. Może nie tyle, że w ogóle nagrywam, ile że robię to publicznie. Miałam taki plan, że będę nagrywać tylko dla rodziny, dla znajomych, bo wiem, że im tego bardzo brakuje. Mój tata mi ciągle pisze, że strasznie mu brakuje moich relacji, bardzo dużo cioć, koleżanek, ale i bardzo dużo z was" - zaczęła Mama Ginekolog.
Mama Ginekolog przemyślała też sytuację, w jakiej się znalazła i przyznała, że popełniła błąd. Z jej słów nie wynika jednak, by uważała, że źle zrobiła, przyjmując pacjentki poza kolejką. Wygląda na to, że influencerka uważa, że błędem było mówienie o tym publicznie.
"Zaczęłam się tak zastanawiać, coś tam nagrałam i tak myślałam - wysłać do bliskich znajomych czy wrzucić to wszystkim? Nagle do mnie tak doszło, że okej, popełniłam błąd. Myślę, że każdy człowiek gdzieś tam kiedyś w życiu jakiś błąd popełnił. To, czy mój błąd był duży, czy mały, to myślę, że niech już każdy sam oceni".
Influencerka dodała także, że nie może dać za wygraną osobom, które ją oczerniają. Zapowiedziałą, że poniosą konsekwencje.
W momencie, kiedy przestaję wam się tutaj pokazywać, to daję wygrać tym, którzy mi źle życzą i chcą, żebym zniknęła. Nie chciałabym, żeby ta zła strona tego wszystkiego wygrała, tak że tak jak wam mówiłam - w momencie jak sprawa się wyjaśni i będę już mogła się na ten temat wypowiadać, będzie decyzja, to się odniosę i poniosą konsekwencje.
Tęskniliście za Mamą Ginekolog?
Zobacz też:
Mama Ginekolog znowu podpadła. Przyjmuje znajomych w szpitalnym gabinecie. Tak to tłumaczy
Mama Ginekolog grzmi w sieci! Zarzuca fanom, że nie chcą jej pomóc w zbiórce na WOŚP
Mama Ginekolog ponosi konsekwencje afery, jaką wywołała. Nawet sąsiedzi nie dają jej żyć