Mandaryna trafiła do szpitala
Życie Mandaryny (30 l.) na chwilę zawisło na włosku. Tancerka trafiła wczoraj do szpitala z silnym zatruciem. Jego przyczyną były najprawdopodobniej zjedzone przez nią lody.
Tego rodzaju zatrucie pokarmowe, z pozoru może wydawać się błahostką. Jednak Mandaryna od lat cierpi na cukrzycę i dla niej ta przygoda mogła się zakończyć tragicznie.
"Mandaryna przyjechała do szpitala odwodniona i z bardzo wysokim poziomem cukru we krwi. Miała przy tym zaburzenia metaboliczne w postaci kwasicy, czyli stanu zakwaszenia organizmu z powodu spadku poziomu insuliny. Mogło to doprowadzić do śpiączki wokalistki, a nawet jej śmierci. Wszystkie nieregularne wskaźniki wymagały pilnego wyrównania" - informuje "Fakt".
Na szczęście lekarze ze szpitala w Pucku, do którego trafiła była żona Wiśniewskiego, natychmiast udzielili jej pomocy i otoczyli fachową opieką. Przyczyna zatrucia nie została ustalona ze stuprocentową pewnością, ale wszystko wskazuje na to, że Mandaryna zatruła się lodami. Teraz już jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo, choć nadal pozostaje pod opieką lekarzy.
Media nie ustaliły do tej pory czy winę ponoszą lody marki "Doda".