Manowska niespodziewanie zaczęła krytykować decyzję szefostwa TVP. "Drażni mnie to"
Marta Manowska od lat jest jedną z czołowych gwiazd Telewizji Polskiej, którą wielu kojarzy z programu „Rolnik szuka żony”. Choć prezenterka reprezentuje rodzimą stację już od wielu lat, wciąż ma uwagi do pewnych decyzji zarządu. W ostatnim wywiadzie przyznała, co denerwuje ją od zawsze. Nie przebierała w słowach!
Już nieco ponad dwa tygodnie fani "Rolnik szuka żony" będą mogli oglądać kolejną, 17 już edycję programu, którą tradycyjnie poprowadzi Marta Manowska. Choć program miał pojawić się w ramówce od początku września, pierwsze dwa odcinki przesunięto ze względu na istotne wydarzenia sportowe, które będą transmitowane na antenie w czasie trwania programu. Sprawa rozbija się o dwa ważne mecze polskiej reprezentacji - Polska - Macedonia Północna, Polska - Albania.
Manowska nie mogła znieść takiego obrotu spraw. W najnowszym wywiadzie odważnie oceniła decyzję stacji.
"Denerwuje mnie to. Nie wiem, dlaczego teraz tak jest. Denerwowało mnie zawsze, że miał być kolejny odcinek, a jest siatkówka. Ludzie też się denerwują. To jest trudne, że musimy się zmieścić w tym czasie na tej antenie. Chciałam państwa poprosić o cierpliwość. Cieszę się, że to jest w końcu powiedziane wcześniej na tyle, że możemy nie powiedzieć tego, kiedy wszyscy już w niedzielę zasiądą przed telewizorami. Tym razem zaczynamy późno, bo 17 września" - powiedziała Plotkowi Marta Manowska.
Marta Manowska miała ochotę wrócić do dawnych uczestników "Rolnik szuka żony", by na wizji pokazać ich losy. Wówczas zaczęto rozważać na Woronicza stworzenie pasma "Powroty", które również trafiłoby pod skrzydła prezenterki. Niestety, plan nie wypalił, bo pojawiły się pewne problemy. "Bardzo bym tego chciała. Był taki pomysł, ale nie mamy na niego fizycznie możliwości i czasu" - wyjawiła Plotkowi Manowska.
Okazuje się, że tworzenie odcinków do nowej serii programu jest zbyt obciążające, by gwiazda mogła pozwolić sobie na dodatkowy angaż.
"Nagranie całej serii "Rolnika" zajmuje nam naprawdę sporo czasu. To jest praktycznie cały rok. Już w marcu i kwietniu są wizytówki. Później w maju są listy. Czerwiec, lipiec to są zdjęcia na gospodarstwach. Sierpień z kolei to są randki i rewizyty. Potem mamy finał, odcinek świąteczny. To trwa cały rok. Pozostałe programy, które nagrywam, zawsze są przetykane pomiędzy "Rolnikiem". On wyznacza cały trzon. Marzyłoby mi się zrobić taką edycję też z odwiedzeniem wszystkich naszych małżeństw z dziesięciu lat. Albo tych par, które stworzyły się około programu. Czyli po programie albo spośród tych osób, które nie dostały się do piątki. Tych możliwości jest dużo" - podsumowuje w rozmowie z Plotkiem dziennikarka.
Zobacz też:
Manowska nie zarobiła ani złotówki. Szokujące wieści o gwieździe TVP. Sama to wyznała
Manowska nie wytrzymała i popłakała się. Wstrząsające nagranie