Marcelina Zawadzka narzeka na życie w Warszawie: Brakuje szczerych ludzi
Marcelina Zawadzka (30 l.) nie kryje, że życie w stolicy nie jest dla niej łatwe.
Piękna "miska" 2011 i prowadząca "Pytanie na śniadanie" w Warszawie mieszka od jedenastu lat. Od momentu, gdy wygrała konkurs piękności, wzbudza zainteresowanie i jest śledzona przez paparazzich.
Jak mówi w wywiadzie dla "Twojego Imperium", najbardziej doskwiera jej samotność. By zaznać nieco ciepła i życzliwości, często odwiedza rodzinne strony i przyjaciół.
"Warszawa to trudne miejsce do życia, jeśli chodzi o znalezienie prawdziwych przyjaciół, szczerych ludzi, którzy nie zakładają masek. Dlatego często uciekam do rodziców do Malborka, do Trójmiasta, w Bory Tucholskie. Tam jest moje serce, tam czuję się najlepiej" - podkreśla Marcelina.
Choć w Warszawie czuje się już coraz mniej obco, za swój prawdziwy dom nadal uważa Malbork.
"Od jedenastu lat mieszkam w Warszawie, mam tutaj firmę i mieszkanie, ale nie do końca czuję się tu na swoim miejscu" - dodaje.
Pytana, czy obecność paparazzich jest dla niej uciążliwa, przyznaje, że stara się współpracować z fotoreporterami.
"Nie chciałabym zwariować, myśląc, że jestem śledzona. Nie czytam też komentarzy pod zdjęciami. Lubię ludzi i szanuję ich. Wiedzą o tym fotoreporterzy, których pracę również szanuję i staram się rozumieć. Podejście do człowieka ma duże znaczenie na każdej płaszczyźnie".