Marcelina Zawadzka nie dawała już rady. Ostateczna decyzja zapadła pół roku temu
Marcelina Zawadzka podczas najnowszej rozmowy z Pomponikiem zabrała głos w sprawie wyprowadzki ze stolicy. Jak się okazuje, gwiazda miała poważne powody, by zrezygnować z życia w Warszawie. Jednym z nich był ukochany oraz plany, które chcieliby zrealizować w najbliższym czasie...
Marcelina Zawadzka podczas najnowszej rozmowy z Pomponikiem skomentowała wyprowadzkę ze stolicy. Jak się okazuje, już od blisko sześciu miesięcy odnajduje się w nowym miejscu. W stolicy nie dawała już rady dłużej mieszkać, bo "nie była w stanie odpoczywać" w tak wielkiej i głośnej metropolii.
"Wyprowadziłam się mniej więcej pół roku temu, ale często tu bywam, nadal przyjeżdżam na pracę, kontrakty, nasze prace z Polsatem. Przyjeżdżałam też, jak miałam 14 lat... mam 34, więc trochę lat temu. Zamieszkałam tu od razu zaraz po studiach i powiem ci, że jeszcze jako dzieciak nie miałam filtra, zawsze w Warszawie czułam, że jestem w pracy, nie byłam w stanie odpoczywać. Oczywiście to od mojej psychiki zależy. Jak wpadłam w szybki świat Warszawy, telewizji... [...] to nie umiałam rozgraniczyć tego. Całe życie było dla mnie pracą" - mówiła gwiazda Polsatu.
Dziś Marcelina Zawadzka czuje, że jak wyjeżdża, to odpoczywa. Gdy jest u rodziców w Malborku lub w Trójmieście dużo lepiej radzi sobie ze znalezieniem oddechu od obowiązków zawodowych.
"Teraz robię tak, że pracuję w Warszawie, przyjeżdżam i mieszkam u przyjaciółki, lub sobie coś znajdę, a mam bazę w Trójmieście. Czuję spokój. Mam sosny pod domem, jest dużo lasu. Tam też pracuję, ale moja głowa inaczej do tego podchodzi" - podsumowała.
Jak Marcelina Zawadzka wyznała, wielki wpływ na tę decyzję miał narzeczony, czyli biznesmen Max Gloeckner. Jego rodzinna historia mocno związana jest z Trójmiastem - nawet jeśli zakochani poznali się w Meksyku, a Max pochodzi z Niemiec.
"Uwielbiam Warszawę, lubię tu przyjeżdżać, ale z dużym przymrużeniem oka" - podsumowała temat gwiazda.
Marcelina podkreśliła, że ceny w Trójmieście są już mocno zbliżone do tych warszawskich.
"Ceny są bardzo wysokie i za wynajem i za... no wszystko. Jakby się chciało kupić mieszkanie, to ceny są już te same" - opowiadała nieco zawiedziona Zawadzka.
Jak stwierdziła, ostatnio zadzwoniła w kilka miejsc z pytaniem o ceny działek i 6 milionów złotych za samą ziemię sprawiło, że od razu podziękowała.
Poważne decyzje o własnym domu mogą być związane z planami 34-latki. Jak wiadomo, Marcelina widzi swoją przyszłość u boku wspomnianego przedsiębiorcy, a do tego w rozmowie z Jastrząb Post wyjawiła, że nie zamyka się na ważny rozdział życia:
"Nie mam z tym problemu, otwieram się na ten temat. Moje siostry mają po dwójeczkę dzieci. Też widzę, jak moja Karolka, która została piękną mamą, w późniejszym wieku mówi, że to jest coś niebywałego. Mówi, że to jest taka miłość, której się nie da opisać. Namawia mnie na to, abym się otworzyła na tę piękną podróż. Max bardzo też by chciał" - opowiadała.
Czytaj też:
Radosne wieści od Marceliny Zawadzkiej i narzeczonego. Nie takiej niespodzianki się spodziewał
Nowy duet prowadzących pogodę w Polsacie. Zaskakujący debiut Marceliny Zawadzkiej
Zna Marcelinę Zawadzką od lat. Oto co nieoczekiwanie zdradził z jej przeszłości