Marcin Gortat kupuje dla psa miejsce w klasie biznes? W sieci rozpętała się wściekła burza o nic...
Pies Marcina Gortata (38 l.), szpic imieniem Django, lata ze swoim panem klasą biznes Dreamlinera. Piesek, mierzący w kłębie do 20 cm i ważący około 3 kilogramów, ma do dyspozycji fotel o szerokości 60 cm, rozkładany do długości 190 cm. Oglądanie go w samolocie to musi być więc uroczy obrazek? Nie wszyscy tak uważają.
Marcin Gortat to najsłynniejszy polski koszykarz, który od 2007 roku był związany z NBA. Początkowo występował w barwach Orlando Magic, następnie przeszedł do Phoenix Suns, skąd przeniósł się do Washington Wizzards. W 2018 roku zdecydował się na przeprowadzkę do Kalifornii i podpisał kontrakt z Los Angeles Clippers. Podobno o podłoża tej decyzji legła miłość do Alicji Bachledy-Curuś i pragnienie ułożenia sobie z nią życia.
Niestety, krótko po przeprowadzce wyszło na jaw, że zapomnieli zawczasu porozmawiać o tym, co jest dla nich najważniejsze w życiu. Koszykarz często podkreślał wywiadach, że kariera sportowa nie jest dla niego najważniejsza. Jego największym marzeniem jest zaś założyć rodzinę i dochować się gromadki dzieci. Widocznie Alicja miała inne plany.
Gortat lubił żalić się w wywiadach, że podobnie jak większość bogatych sportowców, ma problem z rozpoznaniem, czy kobieta jest zainteresowana nim samym czy jego majątkiem. Trzeba przyznać, że pieniądze zawsze się Marcina trzymały. Zarabiający 12 milionów dolarów za sezon koszykarz sprawia niekiedy wrażenie, jakby już sam nie wiedział, co z nimi robić.
Inwestuje głównie w nieruchomości. Nie oparł się także pokusie kupowania luksusowych aut, w tym porsche w kolorze piłki do kosza. Zdecydował się także na zakup koni wyścigowych, płaci za utrzymanie żyrafy z warszawskiego ZOO i otworzył restaurację w Orlando na Florydzie. W 2020 roku, po 12 sezonach w NBA odszedł na sportową emeryturę w wieku 38 lat.
Obecnie dzieli życie między Stany Zjednoczone i Polskę. Na szczęście, między Miami a Warszawą funkcjonuje od niedawna bezpośrednie połączenie lotnicze, realizowane przez LOT Dreamlinerami. Potężne maszyny dysponują wygodną klasą biznes z całkowicie rozkładanymi fotelami. Niestety, mogą się na nich wyciągnąć jedynie osoby o wzroście do 190 cm, czyli o 21 cm niższe od Gortata.
Osobny fotel sportowiec wykupuje dla swojego ukochanego pieska, szpica miniaturowego imieniem Django. Cena miejsca w klasie biznes na trasie Miami-Warszawa zaczyna się od 6 tysięcy złotych w jedną stronę, ale za zamieszczenie odpowiednich hasztagów koszykarz może zapewne liczyć na zniżkę.
Gortat chętnie zamieszcza na Instagramie zdjęcia ze wspólnych podróży. Jak można się domyślać, w fotelu, które zajmuje na zdjęciu pies, przez większość lotu siedzi żona koszykarza, Żaneta Gortat Stanisławska, która zapewne wstała, by zrobić zdjęcie mężowi i Django. Wystarczyło jednak samo podejrzenie, że sportowiec kupuje osobne miejsce dla psa i to o podwyższonej klasie przelotu, by fani wyrazili swój niesmak.
W ogóle, jak wytknęli Gortatowi internauci, chwalenie się takimi zdjęciami może być odbierane jako przejaw prymitywnego szpanerstwa. Pod najnowszym zdjęciem koszykarza z Django w klasie biznes Dreamlinera, pojawił się pełen sceptycyzmu wpis, którego autorka, nawiasem mówiąc, też się wyrafinowaniem nie popisała:
"Nie jestem zazdrosna, bo sama latam business class, tylko bez zdjęć. Ludzie prawdziwie zamożni rzadko wrzucają takie zdjęcia".
Cóż, wiele można o Gortacie powiedzieć, ale nie to, że nie jest „prawdziwie zamożny”. Jego majątek szacowany jest na pół miliarda złotych. A wy co sądzicie o całej tej "aferze"?
Zobacz też:
Marcin Gortat znów sprowokował kibiców. Jego wpis rozpętał w sieci prawdziwą burzę