Marcin Gortat nie miał łatwego dzieciństwa! Prawda po latach wychodzi na jaw!
Marcin Gortat (34 l.) pochodzi z rozbitej rodziny, dlatego sam chciałby stworzyć kochający dom. Wierzy głęboko, że mu się to uda, zwłaszcza teraz, kiedy ma poważniejsze zamiary względem Alicji Bachledy-Curuś (35 l.)
"Byłem wychowywany jako katolik i wierzę w opiekę Boga" - mówił Marcin Gortat w rozmowie z Katarzyną Olubińską.
Słynny koszykarz dorastał na łódzkich Bałutach - dzielnicy, która cieszyła się złą sławą. Nastoletni Gortat bywał zaczepiany przez miejscowych łobuzów.
"Nie żyłem bójkami, ale zdarzały się jakieś osiedlowe historie. Miałem 13 lat, a startowali do mnie 20-latkowie" - wspominał. I dodawał: - "Ja sam nigdy nie szukałem dymu".
Swoje podejście do życia zawdzięcza rodzicom - oboje byli sportowcami. Ojciec Janusz - medalista olimpijski w boksie, mama Alicja - siatkarka, kadrowiczka. Wpajali mu, że w życiu trzeba mieć zasady i zawsze grać fair play. Marcin nie chce jednak zakłamywać rzeczywistości - otwarcie mówi, że relacje w jego rodzinie były bardzo skomplikowane.
Jego ojciec był rozwodnikiem. Z poprzedniego związku miał dwójkę dzieci - Roberta i Małgorzatę. Marcin nie najlepiej dogadywał się z przyrodnim bratem, z którym nadal jest skonfliktowany. Jako chłopiec źle znosił ciągłe utarczki rodziców.
"Mieli obydwoje ciężkie charaktery, trudno im było porozumieć się ze sobą" - mówił w "Newsweeku".
W końcu rodzice sportowca zdecydowali się rozstać. Marcin zamieszkał z matką w Łodzi, a jego ojciec osiadł w stolicy - widywali się w weekendy lub w wakacje. Gdy był nieco starszy, tato zabierał go na obozy bokserskie. Dla Gortata najbliższą osobą jest mama, z którą jest bardzo związany.
Gdy w 2015 roku trafiła do szpitala z podejrzeniem udaru, opuścił mecz i natychmiast przyleciał do Polski. Sportowiec gorliwie modlił się o jej powrót do zdrowia. Jego prośby zostały wysłuchane. Jest pierwszym polskim zawodnikiem, który zrobił karierę w lidze NBA i dziś zarabia krocie. Ale przyznaje, że początki były trudne.
"Wielu zawodników europejskich nie zdołało się utrzymać w NBA, bo bali się używać języka angielskiego, spędzać czas z Amerykanami. Ja też na początku się bałem" - wspominał początki w Orlando Magic.
Dzięki wierze i modlitwie udało mu się przetrwać najtrudniejsze momenty za Oceanem. Choć od Amerykanów się wiele nauczył, to nie zapomina, że jest Polakiem.
"Staram się pamiętać skąd pochodzę, i jakie zasady są w życiu najważniejsze oraz, że nad wszystkim czuwa Bóg" - mówi.
Dlatego Gortat z taką estymą podchodzi do narodowych bohaterów. Jedną z najważniejszych lekcji w życiu były dla niego spotkania z powstańcami warszawskimi. Ze Stwórcą jest w dobrej relacji i często rozmawia:
"Czuję, że On mnie chroni, opiekuje się mną. Staram się więc też robić dobre rzeczy w życiu, dzielić się z innymi, być pomocnikiem Boga" - mówi.
Gortat chętnie dzieli się tym, co ma, z najbardziej potrzebującymi.
"Kiedy ktoś mnie prosi, żebym pojawił się na 30 sekund w telewizji najczęściej odmawiam, ale kiedy chore dziecko prosi, że chce się ze mną spotkać, to pójdę" - podsumowuje.
Sportowiec długo nie mógł sobie ułożyć życia osobistego. Czekał na kobietę, która zainteresuje się nim, jako człowiekiem, a nie jego portfelem. Zależy mu też, żeby nie powtarzać błędów rodziców i stworzyć kochający dom.
"Na pewno będę starał się moim dzieciom zaszczepić wiarę katolicką, dlatego marzy mi się, żeby moja żona też była wierząca" - mówił.
Odkąd związał się z Alicją Bachledą-Curuś, jego marzenia o założeniu rodziny są coraz bliższe realizacji. Aktorka, która samotnie wychowuje syna Henry'ego, wyznaje podobne jak on wartości i marzy o stabilizacji. Marcin zmienił niedawno barwy klubowe i przeniósł się do Los Angeles, by móc zamieszkać z ukochaną. Wierzy, że razem z Alicją stworzy kochającą się rodzinę.
"Bóg przez tyle lat mnie rozpieszczał i mam nadzieję, że będzie nadal czuwał nade mną i moją rodziną" - mówi.
***
Zobacz więcej materiałów wideo: