Marcin Meller nie wytrzymał! "Słuchajcie aroganckie dzbany!"

Trwa właśnie Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Wenecji. W tym roku pojawi się na nim również polski film "Żeby nie było śladów". To polsko-francusko-czeska produkcja, która powstała na podstawie reportażu Cezarego Łazarewicza. Przedstawia on głośną sprawę Grzegorza Przemyka, który zmarł w skutek pobicia przez milicjantów. Ukazuje, jak władze PRL, za wszelką cenę, starały się ukryć tamte wydarzenia, a winą obarczały służby medyczne. W filmie zagrają m.in.: Tomasz Ziętek, Agnieszka Grochowska, Jacek Braciak i Aleksandra Konieczna.

Marcin Meller zamieścił w mediach społecznościowych zdjęcie z czerwonego dywanu, na którym stoją gwiazdy i producenci filmu, ale nie ma autora reportażu. Nie krył złości i zdziwienia tym faktem. "Kogo brakuje na tym zdjęciu? Może się zdziwicie, ale człowieka bez którego nie byłoby tego filmu: Cezarego Łazarewicza, który napisał wstrząsającą, rewelacyjną książkę reporterską "Żeby nie było śladów", na podstawie której zrobiono film" - zaczął wpis. 

Później było zdecydowanie mocniej. "Słuchajcie aroganckie dzbany! Gdyby nie pasja Cezarego, gdyby nie jego wrażliwość i poszukiwanie prawdy, lata pracy, gdyby nie jego genialna książka to by Was tam nie było. Jak to mówi pewien mój młody kolega z pracy: ja jebie!" - napisał dziennikarz.

Dodał także, że nie ma nic do Tomasza Ossolińskiego, a na fotografii jest "dowodem na patologię systemu producenckiego". Wyjaśnił również, że określenie "aroganckie dzbany" kierował do producenta Bodzaka i "jego pomagierów". W ostatnim dopisku zwrócił uwagę na wyraźny problem branży filmowej, związany z unikaniem promowania autorów, których dzieła, były podstawą do powstania filmu, czy serialu.

Więcej o newsów gwiazdach, ekskluzywne materiały wideo, wywiady i kulisy najgorętszych imprez znajdziecie na naszym Instagramie: https://www.instagram.com/pomponik.pl/