Marcin Miller wziął się za polski hip-hop. Tak lider Boysów podsumował dokonania rodzimych raperów
Marcin Miller, który od wielu lat pozostaje jednym z najpopularniejszych wykonawców disco polo, odwiedził niedawno Żurnalistę i wystąpił w najnowszym odcinku jego podcastu. W pewnym momencie celebryci podjęli temat... rapu w Polsce. Okazuje się, że lider Boysów ma na ten temat bardzo oryginalne przemyślenia.
Marcin Miller i jego zespół Boys święcą triumfy na polskiej scenie muzycznej już od ponad trzech dekad. Przeboje takie jak "Jesteś szalona", "Najpiękniejsza dziewczyno", "Jezioreczko" i "Wolność" wciąż są chętnie grane na weselach i festiwalach muzyki tanecznej. Pomimo tysięcy koncertów i niezliczonej ilości nagranych płyt oraz singli, grupa Boys nie zwalnia tempa, wciąż koncertuje i lansuje kolejne hity.
Ostatnio frontman discopolowej formacji pojawił się w jednym z odcinków podcastu Żurnalisty. W popularnym programie 53-letni piosenkarz podzielił się zaskakującymi i kontrowersyjnymi przemyśleniami dotyczącymi... muzyki rapowej.
Można się spodziewać, że opinie założyciela Boysów nie przypadną do gustu fanom hip-hopu...
Marcin Miller swoją wypowiedź rozpoczął od porównania obu gatunków. Ocenił on, że nagrania niektórych raperów równie dobrze mogłyby być częścią repertuaru wykonawców "muzyki chodnikowej".
"Połowa raperów robi lepsze disco polo niż discopolowcy. Jak słucham teraz tych wszystkich kolaboracji, typu Kizo, coś tam..." - zaryzykował odważne porównanie gość Żurnalisty.
Chwilę później okazało się, że Marcin Miller nie jest za bardzo obeznany z obecnymi reprezentantami rodzimej sceny hip-hopowej.
"Chociaż to nie jest raper, wiadomo, ale no jakieś te wszystkie... Ja nie znam ich wszystkich, Fagata, nie wiem... No Smolasty to nie akurat, ale..." - wyliczał niezręcznie wokalista.
Potem dodał, że z niektórymi raperami miał okazję spotkać się osobiście. Jak zauważył - część wykonawców muzyki rapowej cieszy się w naszym kraju nie mniejszą popularnością niż grupy discopolowe.
"Smolastego poznałem, Kubańczyka poznałem - bardzo mili, bardzo sympatyczni ludzie. No, ale jak Kizo zobaczyłem (...)" - dodał celebryta.
Lider Boysów nie ukrywa delikatnej zazdrości wobec współczesnych raperów. Jak sam przyznał - liczba wyświetleń ich najpopularniejszych utworów robi wrażenie nawet na najsłynniejszych gwiazdach polskiej sceny.
"Dwa dni, tam 500 tys. oglądalności. No to jest wow! Taki wynik zrobić teraz w disco polo, no to naprawdę trzeba się napocić" - podsumował kontrowersyjną wypowiedź.
Czy Marcin Miller podpadnie wielbicielom rapu?
Zobacz też:
Marcin Miller został oszukany. Lider zespołu Boys już tego nie ukrywa
Marcin Miller już tego nie ukrywa. Wyznał, co jest dla niego najważniejsze
Marcin Miller nie gryzł się w język mówiąc o TVP. To bardzo go zabolało