Marcin Prokop nie mógł w to uwierzyć! Podszedł do niego i zamiast pieniędzy zaoferował "torbę koksu"
Marcin Prokop (45 l.) w najnowszym wywiadzie wyznał, jakie było jego najdziwniejsze przeżycie w karierze konferansjera. Jak ujawnił, w trakcie jednej współpracy od początku czuł się nieswojo, jednak kumulacja nastąpiła podczas wypłaty ustalonego wynagrodzenia… Nie do wiary, co chcieli mu dać w zamian!
Marcin Prokop należy do gwiazd TVN-u. odkąd w sierpniu 2007 roku wraz z Dorotą Wellman zdecydował się na transfer z TVP2. Widzowie lubią go zarówno w parze z Wellman, z którą od 15 lat prowadzi "Dzień Dobry TVN", jak i indywidualnie.
Prokop, zdaniem fanów programu „Mam talent!” dobrze wypadał także w duecie w Szymonem Hołownią, jednak ten ostatecznie wybrał karierę polityczną. Prokop jest także cenionym konferansjerem, chętnie zatrudnianym do prowadzenia imprez firmowych.
Zresztą nie ukrywa, że wynagrodzenie za tak zwane chałtury są w jego budżecie pozycją bardziej znaczącą niż wypłaty z TVN-u.
Wynagrodzenie nie zawsze rekompensuje jednak dziwne, czy nawet zaskakujące momenty. Nie wspominając o tym, że gdy dochodzi do chwili wypłaty, też bywa różnie. Jak Marcin Prokop ujawnił prezenter w rozmowie z Krzysztofem Stanowskim w programie „Hejt Park”, czasem dochodzi podczas pracy konferansjera do zaskakujących sytuacji:
"Zatrudniono mnie do poprowadzenia imprezy otwarciowej jakiegoś klubu nocnego, który miał być klubem dla VIP-ów, jak mi powiedziano, a okazał się taką chamską mordownią dla lokalnych handlarzy narkotyków. (...) Na imprezie "sebiksy" tańczące techno ściągały koszulki i tymi spoconymi bawełnianymi artefaktami rzucały we mnie, kiedy prowadziłem konkurs na scenie, próbując rzucać w ich kierunku świeże koszulki, które były do wygrania".
Z biegiem czasu impreza się rozkręcała, aż doszło do wypłaty. Wtedy właściciel klubu postanowił zagrać w otwarte karty:
"Wziął mnie do piwniczki i powiedział cienkim głosem (mówił falsetem, co zupełnie nie licowało z jego wielką posturą koksa), że jest kłopot i on nie ma tego hajsu, na który się umawialiśmy i on może mi inaczej zapłacić, po czym wyciągnął torbę koksu i podsunął mi ją pod nos, pytając, czy tak może być. No nie mogło tak być, więc mu ją oddałem. On powiedział, że trudno, zadzwoni do brata, który prowadzi obok kantor i przyniesie pieniądze z kasy. To była dziwna impreza" - podsumował dziś już dosyć spokojny Chajzer, choć wtedy zapewne nie było mu wcale do śmiechu.
Co byście mu poradzili w takiej sytuacji?
Zobacz też:
Marcin Prokop ujawnił sensacyjne kulisy pracy w TVN. Wielkie poruszenie w "Dzień Dobry TVN"
Marcin Prokop mówi o rozwodzie na wizji! Zrobiło się niezręcznie