Marcin Prokop przyznał się do pobicia! Nie do wiary
Dziś Marcin Prokop (42 l.) uchodzi za jednego z najbardziej lubianych prezenterów telewizyjnych. Widzowie kochają dziennikarza za jego dystans do siebie i poczucie humoru. Fani tym bardziej zdziwili się, gdy na jaw wyszły nieznane fakty z życia Prokopa związane z pobiciem kolegi!
Dorastał na warszawskiej Pradze Południe. W jego wychowywaniu pomagała babcia, która była dość surową, bardzo religijną kobietą.
"Mówiła wprost, że jak będę się źle zachowywał, to pójdę do poprawczaka. Jako dzieciak żyłem w lęku, że skarci mnie ‘gniew Bozi’" - wspomina Marcin Prokop.
Grożenie nie było gołosłowne, bowiem niedaleko miejsca zamieszkania rodziny znajdował się zakład wychowawczy. Prezenter zapamiętał szczególnie jedno zdarzenie. W podstawówce pobił kolegę, swego sąsiada z bloku naprzeciwko.
"Popchnąłem go tak, że o kant ławki rozciął sobie skórę na głowie, a następnie, brocząc krwią, biegł przez całą szkołę szukając swojej starszej siostry" - wspomina Marcin.
Przestraszył się tej makabrycznej sceny i szybko uciekł do seniorki.
Matka pobitego chłopca zrobiła jej karczemną awanturę. Babcia wtedy powiedziała:"Teraz padnij na kolana i módl się do Bozi, żebyś nie poszedł do poprawczaka’" - opowiada.
Co zrobił? Zgodnie z poleceniem padł i żarliwie się modlił.
"Prosiłem Jezusa, żeby mi wybaczył. Przysięgałem, że zrobię wszystko, byle nie iść do poprawczaka. Boska interwencja mnie ochroniła" - wyznaje.
Tamto wydarzenie wciąż wywołuje uśmiech na jego twarzy. Marcin nadal mieszka na Pradze, lubi tę dzielnicę, poprawczak ciągle istnieje. Dziennikarz zapewnia jednak, że sam nigdy tak nie straszyłby swojej córki, 13-letniej Zosi.
***
Zobacz więcej materiałów wideo: