Marcin Tyszka odstawił tylko dwie rzeczy. 12 kilogramów zniknęło w kilka miesięcy
Marcin Tyszka (47 l.) to znany fotograf, który od lat współtworzy program "Top Model". Choć od dłuższego czasu można było obserwować, jak traci na wadze, dopiero ostatnio wyznał, co zrobił, by osiągnąć tak spektakularne efekty. Oto szczegóły.
Fotograf Marcin Tyszka zaraz po listopadowym finale 12. edycji "Top Model" udzielił wywiadu, w którym wyznał, że powoli wraca do utraconej kilka lat temu formy.
"Wracam do formy sprzed paru lat. To jest w naszej głowie i trzeba na to zapracować" - oznajmił dziennikarzowi Plotka. Następnie zdradził, co warto zrobić, by cieszyć się tak spektakularnymi efektami.
Fotograf nie ukrywał, co odstawił, by osiągnąć swoje cele. Z jego codziennej diety zniknęły głównie dania na wysokokalorycznym oleju.
"Przede wszystkim odstawiłem kotlety, dewolaje i różne rzeczy na oleju" - wyznał. Zrezygnował także ze szkodliwych i tuczących napoi wyskokowych.
Tyszka podkreślił, że w trakcie odchudzania istotne jest opracowanie planu dnia. Wiele osób je szybko, w biegu - nie myśli o kaloriach ani jakości posiłków. W taki sposób nawet jedząc rzadko, można szybko przybrać na wadze.
"Sam widziałem, że nie jestem w idealnej formie. Jak pracujesz codziennie i masz tyle projektów, wstajesz rano, później masz w nocy kolację, na którą nie możesz nie iść... Na planie wrzucasz w siebie to, co po prostu jest albo zajadasz jakimś fast foodem... Jak nie masz dwudziestu lat, to ta przemiana materii nie jest taka szybka, więc należy uważać i być konsekwentnym" - relacjonował fotograf.
Co ważne, już niedługo w życiu jurora pojawi się okazja... by pojeść. Tyszka ma w planach wejść na masę i zrobić rzeźbę. Na razie cieszy się szczupłą sylwetką, co można zaobserwować na jego Instagramie.
W rozmowie z Pudelkiem Tyszka wyznał, ile dokładnie udało mu się zrzucić. Wynik ten robi ogromne wrażenie.
"Od sierpnia wziąłem się za siebie. [...] U mnie łatwo kilogramy wskakują, ale schudłem z 10-12 kilogramów. To zajęło kilka miesięcy".
Znany juror podkreślił, że to nie jest łatwe schudnąć w tym wieku (fotograf ma 47 lat). Kosztowało go to sporo wysiłku. Na pewno ułatwieniem nie był grafik pełen nieregularnych zleceń oraz stres związany z nowymi projektami.
Warto podkreślić, że Tyszka jesienią 2020 roku narzekał na to, co stało się z jego ciałem w 2020 roku. Taka konsekwencja to dowód, że odchudzanie jest procesem: można robić od niego przerwy, ale ważne jest to, by wrócić na właściwe tory, gdy poczuje się gotowość do kolejnych wyzwań.
"(...) 10 kg już zniknęło, wystarczyło troszkę zadbać o siebie. Dwa miesiące pracy w ogródku, no i pożegnanie z majonezem, choć to już nie takie proste. Po czterdziestce metabolizm inaczej działa, można się "spasztecić" w parę tygodni" - pisał trzy lata temu w mediach społecznościowych.
Kto wie, może jego postawa oraz niezwykłe efekty staną się dla internautów inspiracją i wsparciem w trakcie noworocznych postanowień?
Czytaj też:
Hotelowe fanaberie Marcina Tyszki. Gessler nie gryzła się w język
Praca Joanny Krupy wisi na włosku. Olbrzymie nerwy za kulisami "Top Model". TVN robił już rewolucje
Marcin Tyszka hejtuje tłumaczkę języka migowego z TVP. Rozpętał niezłą aferę