Marek Kondrat i Antonina: dzielą pasje, wspólnie podróżują. Małżeństwo idealne?
W czym tkwi sekret udanego małżeństwa Marka Kondrata (65 l.) i Antoniny (27 l.)? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, bowiem sprawa jest wielopłaszczyznowa. Z pewnością w budowaniu szczęścia pomagają im wspólne pasje, podróże, a nawet… te same poglądy polityczne! O tym, jak wygląda ten związek, opowiedział znajomy aktora.
- Mnie pisana była podróż do Bordeaux, mitycznego regionu winiarskiego. Stało się to, gdy dobiegałem pięćdziesiątki. Jeśliby szukać w tym wieku analogii do żywotności krzewu winnego, to: krzew winny żyje mniej więcej tyle, ile przeciętnie trwa człowiecze życie. W jego połowie wydaje najlepsze owoce - mówi jakby o sobie w książce "Winne strony" Marek Kondrat.
Aktor miał 57 lat, gdy zrezygnował z aktorstwa, by poświęcić się swojej odkrytej w dojrzałym wieku pasji. Pieniądze, które zarobił na reklamach, zainwestował w biznes winiarski. - Nowa pasja nauczyła mnie cieszyć się codziennością - tłumaczył. Czas pokazał, że miała olbrzymi wpływ na jego prywatne życie - niejako oddaliła go od żony Ilony. Już wcześniej ich związek przeżywał wzloty i upadki, lecz aktor deklarował, że są zgodnym małżeństwem. Żona cechowała się wyjątkową wyrozumiałością.
- Była tolerancyjna. Rozumiała, że jako artysta jej mąż wymaga szczególnego traktowania. Zostawiała mu margines swobody, którego potrzebował - mówi osoba z otoczenia pary w "Na Żywo". Gdy aktor porzucił dawny fach, ich drogi jeszcze bardziej się oddaliły. Kondrat zaczął częściej wyjeżdżać, aby poznawać nowe smaki, zawierać biznesowe transakcje. Ona wcześniej, pracując jako dziennikarka, zaczęła zwracać baczniejszą uwagę nie na przyjemności, a duchowe aspekty życia. Zajęła się jogą i dziś jest mistrzynią i popularyzatorką tej filozofii. To łączy ją z młodszym synem Wojtkiem, który również interesuje się jogą.
Małżonkowie żyli w odrębnych światach. I to było powodem ich rozstania. - Przeczytałam w gazetach, że rozwiódł się ze mną z powodu jogi - śmieszne... - stwierdziła w jednym z ostatnich wywiadów była żona Kondrata. Jak przyznała, mąż nie interesował się tym, co czuje, przeżywa.
- Dla niego niezależnie, co bym robiła: lepiła garnki, wchodziła na kominy czy ćwiczyła jogę, nie miało to znaczenia. Był za bardzo skupiony na sobie. Taki typ - zdradziła. - Śmieję się, że jest jednym z nielicznych, którzy nigdy nie widzieli, jak ćwiczę. Kompletnie go to nie interesowało - dodała.
Czytaj dalej na następnej stronie
Co ciekawe, z tej życiowej lekcji skorzystała... jej następczyni. Obecna żona aktora Antonina, nim w 2012 r.na festiwalu Dwa Brzegi w Kazimierzu Dolnym poznała bliżej Kondrata, miała swoje zainteresowania i plany. Była wtedy reporterką programu kulturalnego. Pasjonowała się sztuką, filmem, pisała recenzje literackie. Wcześniej uczęszczała do Szkoły Artystycznego Projektowania Ubioru i chciała otworzyć własną pracownię. Przez pewien czas pomagała też ojcu w kwestiach graficznych, dotyczących okładek jego płyt.
Gdy jej związek z aktorem rozwinął się, porzuciła dotychczasowe plany. - Antonina nie chce mieć własnego życia jak Ilona. Woli dzielić pasje z mężem i być obok niego - przyznaje przyjaciel artysty. Jeszcze nim Antonina została żoną aktora, towarzyszyła mu w różnych uroczystościach, m.in. w czerwcu 2013 r. na spotkaniu poetyckim z okazji imienin Jana Kochanowskiego, podkreślając, że nic jej nie łączy z Kondratem. Dziś razem pracują, biesiadują, wyjeżdżają na wakacje, w interesach. Choć ukrywający swoją prywatność aktor w przewodniku "Moje winne strony" opowiada tylko o swoich wrażeniach z odwiedzin w winnicach rozsianych po całym świecie, wiadomo że w podróże nie wybierał się sam. Autorką wielu fotografii zamieszczonych w książce jest bowiem... jego żona. Wspólnie pojawili się na jej promocji.
Jakby tego było mało, małżonkowie mają nawet takie same poglądy polityczne i obyczajowe, i chodzą razem na demonstracje, w tym marsze KOD-u. - Kondrat jest dla Tosi najmądrzejszym mężczyzną. Guru, od którego uczy się życia - komentuje informator "NŻ". Kiedy czyta się jego dawne wywiady, można dojść do wniosku, że właśnie takiej, zafascynowanej nim kobiety, której będzie mógł pokazać świat, potrzebował.
- Musi być inspirująca. Taka, przy której chcę jeszcze być dowcipny, aktywny, błyskotliwy. Lubię odnajdować w sobie pewien rodzaj świeżości uczuć - mówił. Wydaje się, że Antonina wzięła sobie jego i jego byłej żony słowa do serca.