Margaret wraca do "The Voice of Poland" po długiej przerwie. Tak zamierza oceniać uczestników [POMPONIK EXCLUSIVE]
Kilka dni temu oficjalnie ogłoszono wielki powrót Margaret do programu "The Voice of Poland". Piosenkarka zasiądzie na fotelu jurorskim po sześcioletniej przerwie. W rozmowie z reporterką Pomponika zdradziła, jak się czuje w tej sytuacji, co zmieniło się w jej życiu przez ten czas oraz czy ma jakieś rady dla uczestników formatu.
W jesiennej edycji "The Voice of Poland" zaszły spore zmiany. Skład jurorski różni się od tego, z poprzednich sezonów. Tym razem oceniać i trenować uczestników będą Michał Szpak, Tomson i Baron, Kuba Badach oraz Margaret. Piosenkarka wraca do programu po sześcioletniej przerwie. Jak się z tym czuje?
"Ja jestem 'wielką powracaczką'. Bardzo się z tym dobrze czuję, jestem bardzo szczęśliwa. Muszę przyznać, że to było takim moim skrytym marzeniem, żeby na tę scenę voice’ową powrócić. Zresztą rok, temu, kiedy miałam przyjemność śpiewać jako gość tego programu, to szczerze mówiąc wizualizowałam to sobie, (...) jakie to by było wspaniale, móc jeszcze z najlepszymi trenerami szukać najlepszego głosu w Polsce" - przyznała Margaret w rozmowie z Pomponikiem.
Artystka w tym samym wywiadzie zaznaczyła, że sześć lat to sporo i naprawdę wiele rzeczy w jej życiu zmieniło się na przestrzeni tego czasu. Dotyczy to nie tylko nowego koloru na jej głowie, ale także kwestii związanych ze stylem muzycznym, w którym obecnie tworzy.
"Zmieniłam się też muzycznie, zyskałam cały ogrom doświadczenia, bo ja przez ten czas trochę szukałam siebie na nowo. Napisałam płytę hip-hopową, potem pomagałam wielu młodym artystom stawiać pierwsze kroki" - opisywała.
Margaret jest zdania, że możliwość wspierania innych twórców i bycie "na siedzeniu pasażera" były dla niej bardzo cennym doświadczeniem, które przydadzą się jej w programie "The Voice of Poland".
"(...) Wydaje mi się, że bardzo dobrze je [doświadczenie - przyp. red.] tutaj spożytkuję, bo jak się jest zawsze artystą i jak masz zejść schodek niżej i komuś po prostu pomagać i dmuchać mu właśnie w te skrzydła, to to jest nowa rola i ja w tej roli ostatnio się rozkochałam też i bardzo lubię być z tyłu, na backstage i się stresować za artystów, którzy wychodzą, zaczynają" - opisywała.
W rozmowie z Pomponikiem gwiazda zdradziła, że jej zdaniem śpiewanie tak naprawdę zaczyna się w głowie.
"Ja myślę sobie o śpiewaniu, że śpiewanie to jest połączenie techniki, talentu, barwy głosu, ale też tego, jak tobie jest samemu ze sobą. Wydaje mi się, że przez jakiś czas to było troszeczkę zapamiętane, że tak myśleliśmy sobie o śpiewaniu, tylko po prostu o aparacie, że to jest głos, a tak naprawdę śpiewanie zaczyna się tu" - tłumaczyła wskazując na głowę i od razu dodała: "Jak tu jest źle, to tu [z głosem] będzie zawsze źle" - powiedziała.
Margaret zdobyła się także na zaskakującą szczerość i zdradziła, że sama również miała w swoim życiu taki czas, w którym kłopoty i stres zgromadzone w głowie miały wpływ na jej śpiew. To wpłynie na jej sposób oceniania uczestników.
"Będę patrzeć na tych uczestników nie tylko pod względem tego, jak jest tu i teraz, ale pod względem tego, jaki mają potencjał i gdzie oni mogą tak naprawdę być za miesiąc, dwa. Bo wiem, że stres (...) jest jeden do jednego jak ten występ później wyjdzie, bo większość [uczestników] jest w stresie. (...) Ja też mam jakieś sztuczki na to, bo też się stresowałam, stresuję nadal przed występami i to jest faktycznie jakaś taka sfera, którą trzeba się zaopiekować" - podsumowała.
Zobacz także:
Margaret gorzko o życiu w Hiszpanii. Musiała nauczyć się jednego
Doniesienia zza zamkniętych drzwi domu Margaret. Oto prawda o relacji piosenkarki z pasierbicą
Zaskakujące doniesienia nt. Margaret. Nagle taka niespodzianka
