Maria Kiszczak chce pochować męża na Powązkach!
Maria Kiszczak (82 l.) uważa, że jej zmarły mąż zasługuje na większą cześć i szacunek...
Generał Czesław Kiszczak zmarł w listopadzie 2015 roku.
W czasie ceremonii pogrzebowej wdowa w płomiennym przemówieniu poinformowała, że Bóg zapłaci jej mężowi za wszystkie krzywdy, których doznał od "niegodnych Polaków".
"To ty zakazałeś użycia broni w kopalni Wujek. Nie wydałeś nigdy w życiu żadnego rozkazu użycia broni. Żadnego. Padają do ciebie słowa złe i nienawistne, ludzi pełnych zła, zakłamanych. Tyle kłamstw jest kierowanych do człowieka, który pracował tylko dla Polaków" - mówiła nad jego trumną Kiszczakowa.
Rządzący nie podzielali jednak jej zdania i nie zgodzili się na pochowanie generała z państwową oprawą i honorami. Cichy pogrzeb odbył się ostatecznie na cmentarzu prawosławnym na warszawskiej Woli.
Pani Maria do dzisiaj jednak się z tym nie pogodziła.
Jak donosi "Super Express", kobieta postanowiła stoczyć batalię o to, aby jej małżonek spoczął na najważniejszej polskiej nekropolii, czyli na warszawskich Powązkach.
"Proszę sobie wyobrazić, że Czesława nie chciał pochować żaden katolicki ksiądz. To smutne. A przecież mąż był wielkim polskim bohaterem, który doprowadził do Okrągłego Stołu. To nie Wałęsa, tylko Kiszczak obalił komunę.
Czesław musi spocząć na Powązkach. Wierzę, że uda mi się to zrobić. Przecież jego miejsce jest wśród oficerów Wojska Polskiego. Gdyby nie on, nie byłoby w Polsce demokracji" - przekonuje w tabloidzie.