Marian Dziędziel po diagnozie już żegnał się z życiem. Niewiarygodne, co zaszło potem
Marian Dziędzielw sierpniu tego roku będzie świętował swoje 77. urodziny. Aktor, którego debiutem aktorskim była niewielka rólka w jednym z odcinków „Stawki większej niż życie” wciąż jest aktywny zawodowo.
Przez dłuższy czas myślał też, że i zdrowie mu dopisuje, jednak ciężkie przeżycia zweryfikowały jego opinię. Mało kto poradziłby sobie z taką huśtawką nastrojów, jaka stała się udziałem Dziędziela. Po rozmowie z lekarzem zaczął godzić się z myślą, że jego życie nabiera końca, by po kilku tygodniach dowiedzieć się, że… niepotrzebnie się denerwował. Aktor o wszystkim opowiedział w wywiadzie dla Interii.
Marian Dziędziel usłyszał alarmującą diagnozę
Jak dał do zrozumienia, hospitalizacja nie była dla niego zaskoczeniem. Od dłuższego czasu bowiem zmagał się z problemami zdrowotnymi, więc nie zdziwił się, że tak to się skończyło. Jednak to, co zdarzyło się potem, przeszło jego wyobrażenie. Jak wspominał Dziędziel w rozmowie z Interią, zaczęło się od rozmowy z lekarzem:
"Przez ostatnie parę lat troszkę chorowałem. Nie zapomnę takiej sytuacji, kiedy odzyskałem przytomność i przyszedł do mnie lekarz. Poprosiłem go, żeby mówili mi wszystko, co wiedzą, szczerze i bez kłamstw. Wtedy dowiedziałem się, że mam bardzo dużego raka żołądka, potężnego".
Marian Dziędziel już żegnał się z życiem
Taka informacja dla każdego byłaby ciosem. Wprawdzie Dziędziel przekonuje, że początkowo potraktował druzgocącą diagnozę „trochę cynicznie, trochę sceptycznie”, jednak szybko zmienił nastawienie. Jak wspominał w Interii:
„Było ze mną bardzo źle. Myślałem, że przyszedł na mnie koniec. Wiedziałem, jakie choroby można mieć w tym wieku, ale przecież nie wszyscy muszą odchodzić, mając 72 lata”.
Aktor poddał się kompleksowym badaniom diagnostycznym. I nagle nastąpiło coś, co wiele osób uznałoby za cud. Jak ujawnił aktor, po ponad miesiącu żegnania się z życiem, dowiedział się, co mu naprawdę dolega:
„Po sześciu tygodniach był wynik. Pojawiła się bardzo miła pani doktor: "Panie Marianie, przyszły wyniki". A ja na to: "Ładuj pani". Na co ona: "To nie jest rak". Powiedziałem: „To dobrze, to się bardzo cieszę”.
Marian Dziędziel dostał od losu drugą szansę
Dziędziel nie należy do osób wylewnych w kwestiach prywatności. Jednak zawirowania zdrowotne zmieniły jego życie. Jak wyznał w Interii, uwierzył, że dostał od losu drugą szansę:
„To był bardzo znaczący moment w moim życiu. Było bardzo niebezpiecznie, a ja na nowo dostałem glejt do istnienia i do uprawiania tego zawodu. Potem jeszcze musiałem się leczyć, ale to już było co innego. Może niepotrzebnie opowiadam taką historię, ale to było dla mnie ważne".
Od tamtej pory minęło niemal 5 lat. Aktor właśnie zakończył pracę na planie filmu Maćka Żaka „Zapiski śmiertelnika”. W tym roku był też gościem specjalnym Przeglądu Filmowego Kino na Granicy. Podczas tego wydarzenia odbyła się pierwsza w karierze Dziędziela retrospektywa filmów z jego udziałem.
Zobacz też:








