Marianna Dufek-Durczok: Cieszę się z decyzji prokuratury!
Żona Kamila Durczoka (47 l.) nie kryje zadowolenia i zapowiada, że to początek walki jej męża o odzyskanie dobrego imienia!
Afera, którą rozpętał tygodnik "Wprost" rozgrzała media do czerwoności.
Wielu osądziło już Kamila Durczoka wydając wyrok.
Okazuje się jednak, że prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie dziennikarza i jego rzekomego molestowania.
"Postępowanie sprawdzające dotyczące molestowania seksualnego w spółce TVN zakończone zostało odmową wszczęcia postępowania karnego, mając na uwadze, że nie zostały wypełnione znamiona żadnego czynu zabronionego" - oznajmiła Małgorzata Szeroczyńska, rzeczniczka mokotowskiej prokuratury.
Radości z decyzji prokuratury nie kryje żona Kamila, która od początku zapewniała o jego niewinności!
"Oczywiście cieszę się z decyzji prokuratora. To pierwsza poważna weryfikacja pomówień, plotek i opowieści świadków bez tożsamości.
Mam jednak świadomość, że to dopiero początek długiej i niełatwej drogi do odzyskania dobrego imienia Kamila, naruszonego przez oszczerstwa 'Wprostu'.
Mam nadzieję, że finał tej sprawy nauczy niektórych, że w naszym kraju może być egzekwowana odpowiedzialność za słowo" - wyznała w "Fakcie" Marianna.
Marcin Dzierżanowski z redakcji "Wprost" wciąż uważa, że jego gazeta postąpiła słusznie nagłaśniając całą sprawę.
Mężczyzna uważa, że niektóre media błędnie interpretują decyzję prokuratury!
"Wszystko jak w Radiu Erywań – niby prawda, a jednak kłamstwo.
Otóż po pierwsze, prokuratura nie mogła wszcząć postępowania karnego w sprawie molestowania seksualnego, bo przestępstwa o nazwie 'molestowanie seksualne' w ogóle w polskim Kodeksie Karnym nie ma.
Molestowanie dotyczy prawa pracy, trudno, by zajmował się nim prokurator. (...)
Kiedy natomiast wkracza prokurator? W myśl obecnego prawa, dopiero wtedy, gdy ktoś kogoś zgwałci albo" – wykorzystując stosunek zależności – doprowadzi do obcowania płciowego lub 'innej czynności seksualnej'.
Na przykład (przepraszam za dosadność) każe jej się masturbować, a sam na to patrzy.
Tyle że nikt nigdy nie zarzucał Durczokowi, że swoje ofiary gwałcił czy w inny sposób zmuszał do czynności seksualnych!
Molestowanie seksualne zawarte w kodeksie pracy dotyczy czegoś zupełnie innego" - pisze Dzierżanowski na swoim blogu.