Marianna Dufek rozpoczęła nowe życie po rozwodzie z Kamilem Durczokiem
Marianna Dufek zawsze była gotowa na poświęcenia dla męża, za którym stała murem. Po rozwodzie z Kamilem Durczokiem w końcu stawia na siebie! Opowiedziała o tym w rozmowie z tygodnikiem „Na Żywo”.
Zmieniła się pani po rozwodzie: inna fryzura, nowy styl ubierania, radość i błysk w oczach...
- Dorastamy, starzejemy się, zmieniamy wewnętrznie, a to wszystko ma wpływ na nasz wygląd zewnętrzny. Błysk w oku jest oznaką, że dziś bardziej się lubię. Mam poczucie, że pewnych rzeczy już nie muszę, bo zniknęły ograniczenia, które mi doskwierały. Moje życie jest teraz o wiele przyjemniejsze.
To pani wniosła o rozwód?
- Tak. Nie ma jednak znaczenia, kto zrobił to pierwszy, jeśli obie strony wiedzą, że nie chcą być już dłużej razem.
Ma pani coś do przekazania kobietom, którym trudno jest podjąć decyzję o rozwodzie?
- Pewna moja znajoma, profesor onkologii, powiedziała mi: "Pani Marianno, nie znam kobiety, która by straciła na rozwodzie". Rozglądam się wśród znajomych i dochodzę do wniosku, że chyba ma rację!
Czy możliwa jest przyjaźń po rozwodzie? Przyjaźni się pani z byłym mężem?
- Nie wiem. Ja mam swoich wypróbowanych przyjaciół. Jeśli chodzi o Kamila - nie ma to dla mnie znaczenia. Zawsze mieliśmy swoje odrębne światy.
Jak pani postrzega świat po rozwodzie?
- Wiem teraz, że życie nie jest czarno-białe. Ma więcej szarości niż mi się wydawało. Dopiero niedawno stałam się mniej kategoryczna, nie oceniam. Wykreśliłam ze swojego słownika sformułowanie "na pewno".
Chciałaby pani znów się zakochać?
- Odpowiem anegdotą. Po premierze filmu "Gwiazdy" wymienialiśmy się z profesorem Marianem Zembalą naszymi wrażeniami. Profesor zapytał mnie, czy się wzruszyłam, bo to piękny film o miłości. Na co odpowiedziałam: "Ależ ja jestem na odwyku". I nic się w tej kwestii nie zmieniło.
Kamil junior stawia pierwsze kroki w dziennikarstwie. Ma pani dla niego jakąś radę?
- Próbuje sił jako producent. Czasami zdarza mu się coś napisać, ale to nie jego żywioł. Moja zawodowa rada w dzisiejszych czasach: "Synu, tylko nie zostań dziennikarzem!".
Oddaje się pani pracy bez reszty. Co jest w niej wyjątkowego?
- Możliwość spotkań i rozmów z niezwykłymi ludźmi, bywanie w miejscach, do których wykonując inny zawód, nie miałabym dostępu. Część tych zawodowych spotkań przeniosła się na moje życie prywatne i dzięki temu jest ciekawie, a ja nie lubię się nudzić.
A w życiu - kto dla pani liczy się najbardziej?
- Ci, którzy są obok mnie. Niezmiennie, na dobre i na złe. To cenny dorobek życiowy.
Jakie są pani pasje i plany na przyszłość?
- Lubię wycieczki w góry, narty, podróże... Nie planuję, niech życie mnie zaskakuje!
***
Zobacz więcej materiałów: